Po cichu, tylnymi drzwiami, pisowski rząd przejmuje kontrolę nad mediami. W tym celu spółka państwowa, znana z sieci stacji paliwowych, kupiła dwadzieścia ogólnopolskich gazet i sto lokalnych tytułów, których właścicielem jest niemiecki koncern. Dzieje się to przy milczącej akceptacji pani kanclerz, która mieni się przyjaciółką Polski, ale nie próbuje zapobiec monopolizacji mediów w kraju swojego wspaniałego sojusznika. Dlatego uaktywnił się ostatnio prezes koncernu, tak szczodrze sponsorującego firmy i ludzi zasłużonych dla partii – matki. Plótł jakieś bzdury, że jego firma potrzebuje własnych narzędzi do celów marketingowych. Panie Bajbajtek! – litości, lud ciemny może jest, ale nie cały. Pan, z polecenia wodza narodu – pomysłodawcy tego zamachu na niezależne (od PiS-u) media, który wsadził pana na ten stołek i teraz upomniał się o swoje, cienkim głosikiem firmujesz ten skandal!
Na tym nie koniec tego szemranego biznesu. Trwają zakulisowe podchody pod znaną telewizję niepubliczną, która ośmiela się mówić otwarcie o tym, co się w Polsce dzieje. Jak tak dalej pójdzie, będą w kraju nad Wisłą tylko biuletyny partyjne. Skąd my to znamy:
„…organ Komitetu Wojewódzkiego PZPR.”
Komuna wraca. Szybciej niż myśleli spragnieni tego populiści. A miało być tak pięknie… Serce boli, głowa zresztą też, ręce opadają i nóż się w kieszeni otwiera… Zaczęło się zaraz po przejęciu władzy. Pisowski walec przejechał po radiu i telewizji. Czystki zaowocowały przemianą mediów publicznych w propagandową szczujnię. Ci, którzy tam zostali, albo nie rozumieją, co czynią, albo zasłonili w domu lustra. Pecunia non olet…
Jak tak dalej pójdzie, prasa zejdzie do podziemia. Może warto przypomnieć sobie pieśń Przemysława Gintrowskiego, ku przestrodze, albo tak na wszelki wypadek…
„Gdy tak siedzimy nad bimbrem
Ojczyzna nam umiera
Gniją w celach koledzy
Wolno się kręci powielacz
Drukujemy ulotki
O tym, że jeszcze żyjemy
Grozi nam za to wyrok
Dziesięciu lat więzienia
Gdzieś niedaleko
Patrol jednego z nas zatrzymał
Pijemy jego zdrowie
W więzieniu to mu się przyda”
Jarosław Dobrzyński