Wilcze echa po szczecińsku

0
473

𝐏𝐑𝐀𝐖𝐃𝐀 𝐂𝐈𝐄̨ 𝐏𝐑𝐙𝐄𝐑𝐀𝐙𝐈.
ROK 1957. Do szczecińskich szpitali zgłaszają się chorzy cierpiący na nieznaną chorobę. Infekcja błyskawicznie niszczy ich organizmy, doprowadzając do zgonu. W Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej zostaje powołany specjalny zespół do zbadania tej sprawy. Na jego czele staje porucznik Ugne Galant. Milicjanci muszą wrócić do nierozwiązanych śledztw sprzed kilku lat. W tym do tego, o którym oficjalnie się nie mówi – morderstwa, które miało miejsce we wrześniu 1952 w domu przy ulicy Wilsona 7 na Niebuszewie. Śledczy ścigają się nie tylko z czasem, ale z własnymi słabościami. Każda godzina śledztwa przybliża ich do odkrycia mroczniej prawdy o pionierach, którzy przybyli do Szczecina, by zbudować nowy, lepszy świat.

foto: Bartosz Prussak Photography

„Kozioł” Przemysława Kowalewskiego, naszego redakcyjnego kolegi, to książka, którą trudno umieścić na półce z kryminałami, choć spełnia wszystkie wymogi gatunku. Jest w niej jednak wiele wątków, które wzbogacają trzymającą w napięciu sensacyjną fabułę.

Jest romantyczny bohater tropiący z narażeniem życia nieuchwytnego maniakalnego mordercę, mający swoje problemy psychologiczne i usiłujący poradzić sobie z traumą przeszłości. Jest piękna kobieta, która zdaje się być jedyną szansą na znalezienie wysepki normalności w powojennym chaosie otaczającym bohatera powieści. Jest wreszcie mroczny Szczecin lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Miasto – tygiel, w którym walczą o przetrwanie Polacy, Niemcy, Cyganie, Żydzi, a to wszystko odbywa się w atmosferze politycznego terroru nowej, jedynie słusznej, władzy.

Autor prowadzi nas przez miasto zrujnowane alianckimi nalotami, zrabowane przez zdobywców i zwykłych bandziorów. Opisuje kryminalną historię z dbałością o historyczne szczegóły. Czyni to z filmową wrażliwością wyświetlając obrazy przypominające klimatem filmy nakręcone na podstawie utworów Marka Hłaski: „Pętla” czy „Baza ludzi umarłych”.

Bohater powieści Przemysława Kowalewskiego ma w sobie urok dzielnego kapitana Słotwiny z polskiego westernu „Wilcze echa” (w tej roli niezapomniany Bruno O’Ya). Jest silny, odważny, nieraz szalony i brawurowy. Podoba się płci pięknej i budzi respekt pozostałych. Autor nie szczędzi mu kłopotliwych sytuacji, nieraz wydawało by się beznadziejnych, z których kapitan Ugne Galant jakimś cudem wychodzi cało. Ale do czasu…

Wielowątkowa fabuła nie pozwala czytelnikowi na chwilę wytchnienia. Kolejne rozdziały wciągają nas coraz bardziej w historię, której zakończenia z niecierpliwością oczekujemy. I tu czeka niespodzianka a’ la Hitchcock. Kowalewski, podobnie jak mistrz suspensu, daje szansę naszej wyobraźni i niejednoznaczne rozwiązanie.

Czy będzie „Kozioł” część druga? Na odpowiedź musimy trochę poczekać… Jedno jest pewne: na półce z kryminałami przybyła nam książka, która śmiało może sąsiadować z utworami Marka Krajewskiego, Katarzyny Bondy, Wojciecha Chmielarza czy Katarzyny Puzyńskiej.

Jarosław Dobrzyński

Premiera: 31 maja, Grupa Wydawnicza FILIA, przedsprzedaż: już na empik: bit.ly/42CHrpn fot. Bartosz Pussak Photography.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here