W Polsce chrześcijaństwo jest ciągle kwestią przyszłości

0
521
źródło: M. Biskup/Facebook

Prezydencki podpis pod tzw. ustawą wywózkową, czyli polska wersja „herezji doketyzmu”. Ustawa, przypomnijmy, wprowadza mechanizm tzw. push-backów, czyli odpychania na drugą stronę granicy osób, które przekroczył ją nielegalnie – nawet, jeśli chcą złożyć wnioski o status uchodźcy (co jest sprzeczne z Konwencją Genewską).

W proroctwach Izajasza, ale także w Talmudzie odnajdujemy zapowiedzi nadejścia Mesjasza ubogiego i nierozpoznanego. Talmud mówi o cierpiącym i utajonym Mesjaszu u bram Rzymu, który pozostaje pośród chorych i zapomnianych czeka na rozpoznanie.

Dziś czytana była w kościołach Ewangelia o ubogim i niewidomym Bartymeuszu (synu Tymeusza), który żebrał u bram Jerycha. Przy niej dochodzi do wzajemnego rozpoznania. Żebrak Bartymeusz i żebrak Mesjasz, który jest nierozpoznany w potrzebujących: „Oto stoję u drzwi i pukam” (Ap 3, 20). Oto stoję u drzwi domu, który nazywa się Polska!

Jednak nie otwierają, bo tu panuje tylko pozorne chrześcijaństwo, zarażone „herezją doketyzmu”- herezją, która uznaje pozorne człowieczeństwo Chrystusa.

Niedzielne przyjmowanie Eucharystii jest puste i będzie naszym oskarżycielem na Sądzie Ostatecznym, jeśli nie mamy świadomości tego, o czym kiedyś mówił Benedykt XVI, że „miłość bliźniego, troska o sprawiedliwość i o biednych to nie tyle tematy moralności społecznej, ile raczej wyraz sakramentalnego pojmowania moralności chrześcijańskiej”. Obojętność wobec kryzysu humanitarnego na granicy jest niedopełnieniem Eucharystii, jest zdradą jej dalszego celebrowania w „sakramencie ubogiego”, jak zauważa św. Jan Chryzostom: „skosztowałeś Krwi Pana, a nie zauważasz nawet swego brata. Znieważasz ten stół, jeśli nie uznajesz za godnego udziału w twoim pożywieniu tego brata, który był godny zasiadać przy tym samym stole Pana. Bóg uwolnił cię od wszystkich grzechów i zaprosił do swego stołu, a ty nawet wtedy nie stałeś się bardziej miłosierny” (w. KKK, p. 1397).

Jeśli uchodźcy na granicy są dla nas tylko pozornymi ludźmi, to pozorny jest również Chrystus w Eucharystii.

Ksiądz Halik w książce „Drzewo ma jeszcze nadzieję”, dobrze opisał tę powszechną w Polsce „herezję doketyzmu” Zdobądźmy się na śmiałe porównanie. Zgodnie z nauką Kościoła chleb eucharystyczny reprezentuje (uobecnia) Chrystusa, „jest” Chrystusem, nie przestając być chlebem (nawet sakramentalny charakter Eucharystii trwa jedynie dopóty, dopóki Eucharystia posiada widzialną postać pokarmu), a człowiek-Jezus reprezentuje Boga i „jest Bogiem”, nie przestając ani na moment być w pełni i rzeczywiście człowiekiem. Podobnie Chrystus „jest” w ubogim, chociaż ubogi nie przestał być dla nas nade wszystko naszym ludzkim bliźnim; gdybyśmy dla samej pobożności przestali być jedynie „przedmiotem” naszej opieki charytatywnej jako „dzieła godnego uznania”, zaś jego konkretne człowieczeństwo byłoby dla nas tylko przezroczystą szybą, przez którą patrzymy na Chrystusa, a nie już na konkretnego człowieka, byłaby to swego rodzaju „herezja doketyzmu”.

Tu, w Polsce nie wierzy się, że na granicy polsko-białoruskiej jest prawdziwy człowiek. W publicznych mediach mami się ludzi, że tam koczują pozorne dzieci, pozorne kobiety, pozorni mężczyźni – nie ludzie, lecz białoruska prowokacja. Uchodźcy na naszej wschodniej granicy nie mają prawdziwych twarzy, historii, leków i marzeń. Nasi rządzący i ich media ogołocili, odarli tych ludzi z człowieczeństwa. To tylko problem nielegalnych emigrantów. Problem nie czuje, nie krwawi, nie umiera…

Polska odmiana doketyzmu. Tu prawdziwe chrześcijaństwo jest ciągle kwestią przyszłości.

o. Maciej Biskup OP

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here