Time-Break. Kiedy wojenne nastroje rosną, staram się milczeć, studzę swoje emocje. Coś jest nie tak. Smuci mnie, że w obozie opozycji demokratycznej dominuje przedziwny brak uznania rzeczywistości, brak refleksji, że w niedalekiej już przyszłości może nadejść już trzecia kadencja PiS. Podstawowe pytanie. Dlaczego PiS ma większość i nadal zwyżkuje? Bo w zasadniczych kwestiach idzie za głosem elektoratu. Społeczeństwo mamy takie jakie mamy, i nie dotyczy to wyłącznie Polski. Ale o tym za chwilę. Chciałbym odsunięcia PiS-u od władzy, bo ta władza szkodzi Polsce, ale wydaje się, że coraz mniej na to szans. Albo więc opozycja wdrażać będzie nadal ostrą agendę moralną – albo odsunie PiS od władzy. Trzeba wybrać.
Krzykliwe apele o katastrofie humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej przegrywa z pisowską narracją o obronie granic. Prezes zaciera malutkie dłonie, bo to dla PiS-u obfite wyborcze paliwo. Głoszenie konieczności otwarcia granic na oścież, apele o pospolitym ruszeniu na granicę marszem jest głupie. Artykuł 77 traktatu o funkcjonowaniu UE nakłada na wszystkie kraje wspólnoty surowe obowiązki ochrony granic zewnętrznych. To, że władza robi to źle, to inna sprawa. Wydaje się – jak pisze jeden z internautów z naszej akurat bańki – że „los zamarzających w podlaskich lasach uchodźców na skali priorytetów dalece wyprzedza los bezdomnych sypiających na peronach kolejek podmiejskich czy lokatorów niedogrzanych mieszkań (co czwarte mieszkanie w Polsce jest niedogrzane), o ile ten ostatni problem w ogóle kogoś porusza”.
Tragiczne historie na polska-białoruskiej granicy budzą jak najbardziej odruchy empatii, ale nie wolno przekraczać pewnych granicy rozsądku w ich głoszeniu. Maksymalizm moralny jest kontrskuteczny. Porównanie sytuacji na granicy z Auschwitz jest szczególnie głupie. Jacek Żakowski, któremu też odbiło, powiedział w TOK FM, że to drugie Jedwabne. Czy on wie co się wydarzyło w Jedwabnem?
W Polsce i niedługo w całej Europie nie da się wygrać wyborów otwierając szeroko granice dla migracji. Przykładem Francja, gdzie prawicowy Éric Zemmour, głoszący powstrzymanie spodziewanej fali migracji, prześciga w sondażach nawet Marine Le Pen. Nie tylko w Polsce, w całej Europie uchodźcy z krajów arabskich budzą lęk, bo w zdecydowanej większości nie integrują się ze społeczeństwem, w którym chcą żyć. Nawet w ośrodkach dla cudzoziemców, gdzie teraz są umieszczani, dochodzi do gwałtów i przemocy wobec kobiet oraz potwornej agresji wobec mężczyzn wykazujących skłonności homoseksualne.
10 października pisał na ten temat nawet progresywny portal OKO.press. Francuski polityk Éric Zemmour nazywany jest przez progresistów faszystą, co jak na jego pochodzenie żydowskie wydaje się nadużyciem: „Jestem za asymilacją – głosi – czyli za obowiązkiem przyswojenia sobie kultury, historii i zwyczajów miejsca, w którym się żyje”. To ma być ten faszysta, skrajny prawicowiec i islamofob – pyta Marek Popławski w komentarzu pod tekstem na ten temat w „Wyborczej”: „Przecież ja w taki sposób staram się żyć w Wielkiej Brytanii od 2005 roku, od pierwszego dnia, jak tu przyjechałem – w szacunku dla kultury, historii i zwyczajów kraju, w którym żyję. To taka postawa nazywa się faszyzmem, rasizmem i islamofobią?”
Większość Polaków jest przeciwna migrantom. Trzeba to wziąć pod uwagę i opinie o „zafajdanym polskim społeczeństwie” co najmniej tonować. To nie będzie sprzyjać pozytywnej dla nas decyzji tegoż społeczeństwa przy urnach wyborczych. Chyba że jest to nam wszystko jedno.
Tusk ma rację, kiedy mówi o humanitarnej, ludzkiej postawie wobec uchodźców, ale też podkreśla, że ochrona granic jest niezbędna i została wdrożona za późno. I z tego powodu jest krytykowany. Dlatego nie zdziwił mnie poseł Piotr Zgorzelski z PSL, gdy dziennikarzom mówił o poparciu specustawy o budowie muru na granicy: „Będziemy głosować za budową muru, bo za takim rozwiązaniem są nasi wyborcy”. Trzeba mieć odruchy serca, mówić o dzieciach na granicy, ale też trzeba pomyśleć o polskich dzieciach i ich przyszłości, jaka na nie czeka po kolejnym zwycięstwie PiS-u w wyborach parlamentarnych.
Mirosław Witkowski