Tylko 2 miliardy zł nie są z PiS

0
1064

„Brawo, jest pełny konsensus w sprawie mediów publicznych” – napisał na Twitterze Stanisław Karczewski, wicemarszałek Senatu, o którym nikt nie mówił, że jest trzecią osobą w państwie w czasach, gdy przewodził izbie niższej polskiego parlamentu. Konsensus, zdaniem S. Karczewskiego, uzyskano w sprawie odwołania Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa Telewizji Polskiej.

Jeśli wierzyć definicjom, na przykład tej podawanej przez internetowy Słownik Języka Polskiego, to consensus (od łac. Zgoda) oznacza m.in. „sposób uprawiania polityki polegający na szukaniu rozwiązań zadowalających wszystkich, których dotyczyć będą przyjęte ustalenia”. Zadowalających wszystkich? Sławomir Sierakowski – lewicowy publicysta, socjolog, założyciel i redaktor naczelny pisma „Krytyka Polityczna” – skomentował tę decyzję na swoim profilu Facebook’owym następująco: „była dziennikarka PiS a obecnie polityczka PiS Joanna Lichocka załatwiła byłego polityka PiS a obecnie dziennikarza PiS Jacka Kurskiego. Odwołania Kurskiego zażądał były polityk PiS, a obecnie prezydent PiS w zamian za 2 mld. I tylko te 2 mld nie są z PiS”.

To najtrafniejszy komentarz, jaki czytałem. Decyzja o odwołaniu prezesa Jacka Kurskiego to wynik wojny domowej wewnątrz partii rządzącej. Może nie wojny, a potyczki, trzymając się terminologii wojskowej, bo niczego to pobrzękiwanie szabelek nie mieniło, pozostawiając tylko tumanu kurzu. Które szybko opadną. Nie sądzę bowiem, by źródłem tej decyzji była krytyczna refleksja nad sposobem uprawiania przez publiczną telewizję partyjnej propagandy. Nie ma żadnych informacji, by podjęto ją w wyniku merytorycznej dyskusji o tym, czy i w jakim stopniu wykorzystywanie publicznych pieniędzy dla propagandowych potrzeb partii rządzącej zakłócało proces demokratycznych wyborów. U źródeł tej decyzji było poczucie prezydenta Andrzeja Dudy, iż zbyt słabo i zbyt mało gorliwie był promowany w programach informacyjnych Telewizji Polskiej. Jeśli więc był to consensus, jak twierdzi wicemarszałek Senatu, który nie czuł się jak trzecia osoba w Państwie, to wyłącznie pomiędzy kandydatem PiS na Prezydenta RP a prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Opinie innych polityków nie miały najpewniej większego znaczenia – zwłaszcza kandydatów do najważniejszego urzędu w Państwie, reprezentujących inne niż PiS partie polityczne.

Nie sądzę, by z tej decyzji zadowolony był też sam Jacek Kurski, który funkcję prezesa TVP pokochał i sprawował ją z wyraźną przyjemnością. Nie sądzę przy tym, by partia rządząca nie wyciągnęła do niego pomocnej dłoni i nie wykorzystała jego talentów w najbliższej już przyszłości. Nie marnuje się takich talentów dwa miesiące przed wyborami prezydenckimi. Talentów, bowiem prezes Kurski zapracował na znaczące miejsce w podręcznikach historii, w rozdziale dotyczącym propagandy, uprawianej co prawda cepem, ale za to niezwykle skutecznej. Już dziś jest jednym z symboli swoich czasów – jak sałatka posłanki Krystyny Pawłowicz, jak „mordy zdradzieckie” prezesa Jarosława Kaczyńskiego czy nominacje sędziowskie wręczane ciemną nocą w Pałacu Prezydenckim. I jak zwrot: „ciemny lud to kupi”. Zwrot nieznanego pochodzenia, ma się rozumieć. – Żadnego. To farsa, fasada.

Symulowanie niezależności i prezydenta, i szefa TVP w obecnym układzie – powiedział Szymon Hołownia, również kandydat na Prezydenta RP, odpowiadając na pytanie dziennikarza „Rzeczpospolitej” o to, jakie znaczenia ma w praktyce decyzja o odwołaniu prezesa TVP (rp.pl z 8 marca br.) – Kurski będzie teraz przecież nie wiadomo jak długo „pełnił obowiązki”, a jego następcę wybierze osobiście szeregowy poseł Kaczyński, po raz kolejny wzywając na dywanik przewodniczącego Rady Mediów Narodowych.

No właśnie. Jak długo Jacek Kurski będzie pełnił obowiązki prezesa? Kiedy powołany zostanie nowy prezes TVP? Pewnie trzeba będzie ogłosić konkurs na to stanowisko, bo wybór musi być demokratyczny, to oczywiste, bo PiS z najwyższą starannością przestrzega demokratycznych procedur. A że wymagają one czasu? No cóż – nie da się ich przeprowadzić przez dwa najbliższe miesiące, zwłaszcza w sytuacji realnego przecież zagrożenia epidemią koronawirusa, która – co jest prawdą – wymaga pełnej mobilizacji wszystkich instytucji Państwa. Czas do wyborów prezydenckich zleci więc w TVP pod niezmiennym zarządem Jacka Kurskiego jak z bicza strzelił, a potem się zobaczy. Już raz odwołano go przecież z tego stanowiska. I chwilę później powołano go ponownie. Zrobili to ci sami ludzie. Mają praktykę.

Rafał Jesswein

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here