Porządni ludzie noszą okulary typu Zanussi. Znają języki i mają koneksje w środowiskach artystycznych. I politycznych. Zwykle inni kupują takie same okulary jakimi prowokuje klasyk. Ten porządny też sobie kupił takie same okulary jakie nosił, kiedyś, Zanussi.
Porządni ludzie budzą zarówno sympatię jak i nienawiść. Często u tych samych ludzi. Nienawiść do nich to w zasadzie nienawiść do ich snobizmu (są porządni), a sympatia polega na pobłażliwym akceptowaniu tego snobizmu. Oraz – przeświadczeniu, że są zupełnie nieszkodliwi. Nie mają zaplecza, lecz od czasu do czasu przydają się. Pytani, potrafią znaleźć interesujące uzasadnienia wynikające z filozoficznych uogólnień, historycznych przypadków i niezwykłych wyjątków. I anegdot.
Sztuka przetrwania porządnych polega na tym, żeby co jakiś czas okazywać się potrzebnym, szczególnie w kontaktach z napalonymi żurnalistami. Wtedy potrzebna jest ich ogłada, wychowanie i wykształcenie.
Porządni ludzie, nieprzekorni i pokorni, czekają na swoją szansę wyboru do parlamentu europejskiego.
Wielu porządnych ludzi noszących okulary podobne do tych, które aktualnie nosi Zanussi, takie w ciemnych szylkretowych oprawach, z dużymi soczewkami; ci zachowują się zupełnie inaczej niż osoby zbliżone do modelu opisanego powyżej. Walczą otwarcie i są konsekwentni. Chętnie weszliby do politycznego oktagonu ale nikt ich tam nie chce wpuścić. I nie wpuści, ponieważ koszty organizowania walk są zbyt wysokie a trwają zaledwie kilka minut. Czasem w oktagonie dzieją się rzeczy prawdziwe, czasem to zaledwie wrestling – choć trzeba przyznać, że niektórzy zawodnicy są znakomicie przygotowani do tych cyrkowych walk na ringu. Lub w oktagonie. Niestety ci porządni, pokolenie rodzącej się prawie 30 lat temu Wyborczej, i młodsze, nie potrafią zbudować swojej ligi, swojego oktagonu; nie potrafi zająć swojej „Żylety” i nie dać się z niej wyrzucić. Pokolenie wyborczej, aktywnych 1989, istnieje na bankietach, przeważnie.
Zanim dzieci kiboli odkryją inny świat i wystąpią przeciwko swoim zgredom, bo wystąpią, co do tego nie ma wątpliwości, bo barbarzyńcy przeważnie ulegali kulturze podbitych społeczności, która była bardziej atrakcyjna niż ich własna; kiedy te dzieci dorosną i dowiedzą się co to jest baseball i do czego tak naprawdę służy pokarbowana, podniszczona „pała” tatusia a może i mamusi, i nie zechcą tego dzikiego świata, tej dzikiej Polski.
Ale ktoś będzie kontynuował tradycje republiki kibolskiej, będą kontynuowali bezkarny handel prochami, rządy w klubach. Będą ulegać politykom – to z jednej strony, a z drugiej będą uciekać pod opiekę polityków, i kościoła, i robić wodę z mózgu policjantom. Ale zapewne do czasu. Aż się politykom znudzą. Albo ktoś zechce zrobić karierę na zamkniętych w pudle kibolach. Albo będzie to warunek postawiony przez nową elitę rządową – źle się czujemy w ich towarzystwie, z nimi nic nie osiągniemy.
Porządni ludzie ulegają polityce, politykom, ideom, projektom; niezależnie od tego jakie noszą okulary. Nie zawsze tylko po to żeby się otrzeć o skóry barbarzyńców i wzbogacić wiedzę o doznaniach rzeczywistych. I coś z dystansem o tym napisać. Porządni ludzie są brani na pasek obietnicami udziału we władzy i ulegają. Nie dość się władzy widać opierali i został naciśnięty odpowiedni punkt, żeby się zdecydowali ubiegać o miejsce na środku stołu. Zostali zwerbowani. Albo świadczyli w celu uzyskania przyszłych beneficjów, w zasadzie.
I mówimy, a to był taki porządny człowiek.
Ciekawe jaka będzie przyszła elita, z werbunku, z przekonania, z czego, skąd jeszcze przychodzi. Po co? Komu zaimponuje, dla kogo będzie przykładem, kto się będzie do tych elit odwoływał.