Rozlatał nam się marszałek Kuchciński. Opozycja ma używanie. Nic z tego jednak nie będzie, ponieważ drugiej osobie w państwie „to się należało”. Po prostu. A ponieważ, jak to w demokratycznym ustroju, nad marszałkiem i prezydentem jest jeszcze ktoś, kto podejmuje decyzje, nie ma na razie zgody na dobrą zmianę. Sam zainteresowany, po długim milczeniu, odezwał się w końcu i stwierdził, że: „chciałby przeprosić wszystkich, którzy mogli poczuć się…”
Chciałby, a zatem nie przeprosił, bo przecież : „chcieć, to móc”. Pan marszałek niechętnie chwali się swoimi podniebnymi wojażami i wspomnieniami o tych, którzy mu towarzyszyli… Biedni reporterzy usiłują dotrzeć do list pasażerów i odtworzyć trasy przelotów. Niespotykaną promocję zyskał Rzeszów, który jest najczęściej wymienianą w mediach nazwą miasta.
Nasz zachodniopomorski marszałek nie dba o promocję Szczecina. Podróżuje zwykłą skodą nawet na spotkania międzynarodowe. Jego odpowiednik z Meklemburgii (odpowiedniczka raczej) przyjechała do Szczecina ekskluzywną limuzyną ochranianą przez konwój pojazdów towarzyszących. Marszałek ze swoją skodziną wyglądał przy niej jak ubogi krewny. Mógłby chociaż zabrać ze sobą choć jeden pojazd towarzyszący z dobrze wyglądającymi panami w środku. Albo wylądować helikopterem…
Szczecinianom pozostaje zatem zazdrościć Rzeszowowi darmowej promocji.
Redakcja