Sportowy świat obiegła wieść o odejściu z zespołu Stoczni reprezentanta Polski Bartosza Kurka. Sportowiec uznany za najlepszego zawodnika mistrzostw świata miał być podstawą nowej szczecińskiej drużyny. Zakontraktowano jeszcze kilku europejskiej klasy graczy, którzy pod wodzą Kurka mieli poprowadzić do błyskotliwego triumfu w lidze.
Kiedy po przegranych meczach naszych gwiazd euforia nieco minęła, zaczęto zastanawiać się, jakie są przyczyny słabej postawy szczecińskiego „wunderteamu”. Usprawiedliwienia szukano w tym, że trener rozpoczął późno pracę z zespołem, bo miał obowiązki w kadrze na mistrzostwach świata. Fachowcy twierdzili również, że potrzeba czasu, aby tak wielu nowych zawodników utworzyło prawdziwy zespół, a na pewno wkrótce będzie to drużyna marzeń.
Niektórzy publicyści na samym początku tworzenia drużyny gwiazd ostrzegali, że to kosztowna zabawa i że firmy „Stocznia” nie stać na takie wydatki. Z jednej strony rdzewiejąca stępka pod nieistniejący prom, z drugiej lista płac, a na niej Kurek i koledzy… W obu tych przypadkach sprawom nadano na wstępie niespotykany rozgłos. Grunt to dobry PR. Jak teraz klub komentuje swój kolejny „sukces”?
„Klub piłki siatkowej Stocznia Szczecin informuje, że Bartosz Kurek nie jest już zawodnikiem naszej drużyny. Umowa między atakującym oraz klubem została rozwiązana za porozumieniem stron. Serdecznie dziękujemy Bartkowi nie tylko za znakomitą grę w barwach Stoczni Szczecin, ale też za jego zaangażowanie
i codzienną postawę. Zawodnikowi życzymy powodzenia i sukcesów w dalszej karierze sportowej.”
Tyle komunikat klubowy. A zatem nic się nie stało. Nie wiemy, co jest przyczyną odejścia gwiazdy. Mówi się, że zaległości w wypłatach… Kibice mogą się tylko domyślać, co będzie dalej. Jeżeli nie płacono Kurkowi, to może inni też nie otrzymują wynagrodzeń?
Kurek został odkręcony. Z nadętego balonu uchodzi powietrze. W tle rdzewieje stępka. Co by tu jeszcze spieprzyć panowie?…
Jarosław Dobrzyński