Panowie zabierzcie ten kawałek blachy… Echa wizyty Morawieckiego w Szczecinie.
W piątek premier Mateusz Morawiecki odwiedził Szczecin. Rano w porcie przedstawił inwestycje wpisane do Polskiego Ładu. Wśród zapowiadanych inwestycji znalazły się budowa zachodniego obejścia Szczecina oraz budowa S10, Szczecin – Warszawa. W dalszej części skoncentrował się głównie na wymienianiu sukcesów PiS w regionie: m.in budowie fabryki polimerów w Policach i pogłębieniu toru wodnego. Nie odniósł się do słynnej „stępki” , symbolu porażki pisowskiego programu budowy polskich promów w polskich stoczniach.

Wracając do swoich obietnic sprzed lat, dotyczących „odbudowy przemysłu stoczniowego”, właściwie powtórzył to co mówi od kilka lat na wiecach wyborczych. W 2017 roku będąc w Szczecinie tak opisywał problemy przemysłu stoczniowego: Stocznia w Szczecinie jest wyraźnym dowodem na to w jaki sposób w ostatnich 8 latach, przed zmianą władzy, doszło do pełnej zapaści, bankructwa i dekapitalizacji całej substancji technicznej stoczniowej. Wielkie nabrzeża portowe były zamieniane na parkingi, a suwnice były cięte na złom. Po czterech latach od tego przemówienia zaapelował do stoczniowców – Pamiętacie, jak broniliście linii technologicznych, by nie zostały pocięte na żyletki i wywiezione? Tak się działo do 2015 roku. – tym razem dodał jednak dla bezpieczeństwa – Odbudowa tego potencjału to zadanie co najmniej na dekadę.
Gdy dziennikarze pytali premiera o program Batory (pisaliśmy o raporcie NIK który „zmiażdżył” politykę rządu PiS ws programu budowy promów ) do odpowiedzi zgłosił się Marek Gróbarczyk, były minister nieistniejącego już resortu gospodarki morskiej. To Gróbarczyk odpowiadał za program budowy promów.
– Ten program jest realizowany i będzie realizowany. Stocznia utraciła możliwości produkcyjne. Program budowy promów musi być kontynuowany, bo taka jest wola naszych armatorów. Modernizacja terminala pasażerskiego w Świnoujściu zostanie zakończona i to wszystko musi być kompatybilne ze sobą – mówił poseł PiS i wiceminister infrastruktury.
Morawiecki nie odniósł się osobiście do porażki programu promowego, podziękował natomiast głównemu bohaterowi „show ze stępką”, eurodeputowanemu Joachimowi Brudzińskiemu.
– Jako szczecinianin mogę podziękować Opatrzności, że polski premier przyjeżdża do polskiego Szczecina i ogłasza sukcesy polskiej gospodarki. Warto o tym pamiętać, że stosunkowo niedawno mieliśmy premiera, który podejmował decyzje na korzyść portów niemieckich, stoczni holenderskich – mówił Joachim Brudziński. – Mieliśmy premiera, który rozkładał ręce i mówił: tunelu w Świnoujściu nie będzie, bo to jakieś fanaberie. Mieliśmy premiera, który przechodził do porządku dziennego nad tym, że sprzęt ze stoczni był wywożony na złom. Szczecin nie może być tylko miastem rekreacyjnym dla bogatych berlińczyków, ma być kołem zamachowym polskiej gospodarki – dodał eurodeputowany PiS.

Do tych słów, ale również do całokształtu wizyty Morawieckiego w Szczecinie, na tweeterze odniósł się poseł Platformy Obywatelskiej Arkadiusz Marchewka:
To już nie jest nawet śmieszne, to żenujące. Po czterech latach oszukiwania, pustego obiecywania i zatopieniu 14 mln zł, panowie znów przyjechali do Szczecina i z uśmiechami na twarzach mówią, że oni naprawdę budują prom! Czy ktoś z Was im jeszcze wierzy?
Najbardziej kuriozalne słowa padły dziś z ust premiera Morawieckiego, który powiedział, że „dzięki panom Gróbarczykowi i Brudzińskiemu dzieje się tutaj coś niesamowitego”. To prawda, skala tej kompromitacji i amatorszczyzny jest naprawdę niesamowita. Myślę, że panowie we trójkę powinni odważyć się pojechać do stoczni i zabrać ten kawałek blachy, w których dumnie stukali kilka lat temu.
Przemek Kowalewski