Przeżyjemy dzięki ludziom w mundurach.

0
881

Orwell w „Roku 1984” stworzył świat podzielony na trzy walczące ze sobą supermocarstwa. Państwom tym, wcale nie zależało na pokoju, gdyż dzięki wojnie politycy rządzący tymi państwami mogli utrzymać status quo. Dla każdego mocarstwa wojna była po to, aby uzasadniać obywatelom konieczność istnienia reżimu, który chronił ich przed hordami sąsiadów. Bitwy były prawdziwe, ale kampanie prowadzone tak, aby samemu nie zwyciężać. Wojna uzasadniała także ogólnie panującą nędzę i fatalną jakość tych towarów, które są dostępne. Wojna uzasadnia odebranie praw obywatelskich, zawieszenie konstytucji, zmilitaryzowanie państwa . Tyle Orwell. Fikcja literacka.

Dlaczego jednak warto odświeżyć sobie klasykę antyutopii? Byśmy byli świadomi, że gdy zgadzamy się oddać choć skrawek naszej wolności, naszych praw, możemy obudzić się w roku 1984.

W czasie gdy prezydent Polski, wizytując przejście graniczne w Kołbaskowie przechadza się w mundurze „nieokreślonej formacji”, w Warszawie jego koleżanka, druga osoba w państwie, próbuje wypchnąć opozycję demokratyczną z Sejmu, a jego koledzy z Prawa i Sprawiedliwości pod osłoną nocy przegłosowują prawo, które może im pomóc wygrać wybory.

W tym samym czasie w węgierskim parlamencie procedowana jest nadzwyczajna ustawa, której oficjalnym celem jest walka z zagrożeniem epidemiologicznym koronawirusem, a celem dorozumianym i faktycznym: konsolidacja władzy w rękach Viktora Orbána. Ustawa umożliwia rządzenie przez wydawanie dekretów. Rząd będzie mógł zawiesić stosowanie niektórych ustaw, odejść od regulacji ustawowych i wprowadzić w życie dodatkowe specjalne środki za pomocą dekretów, których nie będzie kontrolował parlament.

Stan zagrożenia „podkręcają” rządowe media informując o wojsku na ulicach i pięciokrotnym wzroście sprzedaży broni.

We Włoszech premier Conti od dawna rządzi za pomocą dekretów a mieszkańcy jego kraju codziennie o godzinie 18, siadają przed ekranami wiszącymi na ścianach w ich smutnych mieszkaniach i z szeroko otwartymi oczami wpatrują się mężczyznę w mundurze, który składa raport z oblężonego kraju. To szef Protezione Civile, czyli służby obrony cywilnej, który informuje Włochów ile istnień ludzkich pochłonęła zaraza i gdzie wybuchły kolejne ogniska wirusa. Conti odnotowuje rekordowe poparcie. 75 % Włochów popiera swojego premiera.

W Stanach Zjednoczonych Donald Trump jeszcze nie założył munduru, ale po pierwszych wystąpieniach naigrywających się z zagrożenia zrozumiał, że na zarazie może ugrać drugą kadencję. Zwrócił się, a jakże, do armii. Nakazał marynarce wojennej przygotowanie okrętów szpitalnych, by odciążyć szpitale w związku z epidemią koronawirusa. W stan gotowości postawił gwardię narodową i żołnierzy rezerwy. Wrócił język wojny, zagrożenia. Biały Dom znowu stał się centrum… sztabem generalnym w wojnie z zarazą. Jego konkurent Berni Sanders właśnie przestał istnieć.

Na Węgrzech nowe prawo przewiduje karę nawet do pięciu lat więzienia za przestępstwo publicznego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, które utrudniają rządowi ochronę obywateli, lub alarmują i w inny sposób wzburzają opinię publiczną. W praktyce oznacza to wprowadzenie cenzury, ktokolwiek publicznie ośmieli się skrytykować władzę spotka się z prokuratorem.

Stan wyjątkowy jest świętym Gralem każdej autorytarnej władzy. Gdy władza zakłada mundury i wyprowadza wojsko na ulicę, zawsze czyni to w imię zapewnienia bezpieczeństwa obywateli. Ograniczenie prawa do przemieszczania się, wprowadzenie zakazu zgromadzeń, ograniczenie wolności słowa, usunięcie opozycji, jest bolesnym aczkolwiek niezbędnym środkiem, który trzeba zastosować, by uzdrowić społeczeństwo. Gdy opozycja znika, gdy krytyka cichnie, ludzie władzy stają się superbohaterami. To ich słowa konsumują media. To oni podejmują trudne decyzje. To dzięki nim przeżyjemy.

I tak spełni się sen polityków, którym od dawna ciąży demokracja. To obywatele sami dokonają tego wyboru. Demokratycznie. To My wybierzemy i spełnimy marzenie tych wszystkich, dla których wolne sądy to kasta, a „kodziarstwo” i totalna opozycja psuje państwo. To dzięki nam, w końcu w tym kraju i Europie zapanuje ład i porządek.

Przemek Kowalewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here