Prywatne jest polityczne. To znana maksyma feministyczna. W ciągu ostatnich dwóch-trzech lat to co prywatne stało się wręcz uliczne. Kobiety wyszły na ulice w sprawach takich, o których wcześniej w życiu nie porozmawiałyby nawet z najbliższą przyjaciółką czy własną matką. Bo przecież wstyd. Co prawda co trzecia Polka dokonała w swoim życiu przynajmniej raz aborcji i sprawa dotyczy kilku milionów Polek, ale to nie był temat do rozmowy z najbliższym otoczeniem…. Wstydem były rozmowy o seksie, antykoncepcji, a nawet porodzie. Tabu okryte były problemy z molestowaniem i gwałtem. Kiedy pytamy dlaczego mężczyźni gwałcą/biją/nie płacą alimentów – to jedną z oczywistych odpowiedzi jest; bo mogą. Bo ofiary wstydzą się mówić, bo nie znajdują w otoczeniu wsparcia, bo to stygmatyzuje ofiarę a nie sprawcę.
Od dwóch lat kobiety bardzo wyraźnie mówią, a wręcz gniewnie krzyczą, że mają dosyć milczenia. Ze to jest ich życiowy problem i mają dosyć.
Jednym z wstydliwych tematów do niedawna było invitro i adopcja. Przeżyliśmy jakoś obrzydliwą kampanię o dzieciach „z bruzdą dotykową na czole” w wykonaniu księdza Franciszka de Longchams’a de Brier. In vitro i inne problemy związane z naszym rodzicielstwem wyszły z szafy i nie da się ich tam już zamknąć.
Polki i Polacy oczekują, że kwestie In vitro włączone zostaną do rządowych i samorządowych polityk społecznych, bo nie można pomijać problemu, który dotyczy co piątej pary w naszym województwie. Nie można co udawać, że obecne programy naprotechnologii finansowane przez obecny rząd spełni oczekiwania na rodzicielstwo. Jest on de facto rozbudowanym kalendarzykiem małżeńskim łączącym nadzieję/modlitwę z oglądaniem śluzu w majtkach. Jest tak naprawdę jedną z metod diagnostycznych wykorzystywanych przed procedurą invitro, ale nie metodą leczenia. No i jeszcze jedno – polega ona na „monitorowaniu i utrzymywaniu zdrowia rozrodczego kobiety”. No właśnie … kobiety. Wiec jeżeli problem leży po stronie mężczyzny to nie ma szans na cuda – pomijając oczywiście kolejne Niepokalane Poczęcie.
Dlaczego o tym piszę? bo obecny rząd zlikwidował dwa lata temu program dofinansowania in vitro, bo nasz samorząd wojwództwa własnie przeznaczył 300.000 zł na dofinansowanie gminnych programów in vitro na Pomorzu Zachodnim i dlatego, że powstała Inicjatywa Obywatelska #dajmyszanseInVitro.
Bo każdy ma prawo do rodzicielstwa.
cdn