Pogoń doczekała się ciekawego transferu. Prezes Mroczek wyciągnął asa z rękawa – Kamila Grosickiego. Po latach przygód z zagraniczną piłką powrócił Kamil „na ojczyzny łono”. Po kilku dniach treningów zadebiutował w meczu z Lechem w Poznaniu. Kosta Runjaic dał Grosikowi dwadzieścia pięć minut pod koniec meczu, w którym Pogoń miała przewagę w pierwszej połowie, ale w drugiej straciła rezon i dała się zdominować poznaniakom. Na szczęście dla Portowców jeden z Lechitów dostał czerwoną kartkę i gra się wyrównała.
Kamil Grosicki od pierwszego kontaktu z piłką pokazał, że będzie znaczącym wzmocnieniem Pogoni. Nie było po nim widać przerwy w treningach ani „debiutanckiej” tremy. Każdy jego kontakt z piłką zwiastował ciekawą akcję. Aż nadeszła 85. minuta: dwójkowa akcja Kacpra Smolińskiego z Grosikiem i Pogoń po strzale Luki Zahovicia objęła prowadzenie. Wydawało się, że debiut Grosickiego w jaskini lwa – lidera tabeli Lecha Poznań – będzie okraszony zwycięstwem nowego klubu Kamila. Tak jednak się nie stało. Walczący do ostatniej minuty ambitni poznaniacy, mający w swoich szeregach najlepszego zawodnika na boisku – Portugalczyka Pedro Tibę – wyrównali na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Bramkę zdobył oczywiście Pedro Tiba, który wcześniej popisał się niesamowitym strzałem z woleja obronionym w ekwilibrystyczny sposób przez ostoję Pogoni Dantego Stipicę.
Po meczu Kamil Grosicki był nieco rozżalony, że nie udało się zdobyć trzech punktów. Obiecał, iż będzie ciężko trenował, aby nadrobić zaległości i cieszyć szczecińskich kibiców swoją grą. Wspomniał również, że jego kolejnym celem jest powrót do kadry. Widać po Grosickim chęć gry i ambicję, by spełnić marzenia, czego i my, kibice, życzymy sympatycznemu skrzydłowemu.
Jar