Oczekujemy jasnych wytycznych dla przedsiębiorców – stwierdził prezes Jarosław Tarczyński w „Stanowisku Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie w sprawie likwidacji Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej”, opublikowanym 30 września br., na stronie internetowej PiG.

Prezes Północnej Izby Gospodarczej czeka na wytyczne.
Naprawdę? A czy przypadkiem nie powinno być odwrotnie? Jednym z ważnych zadań samorządu gospodarczego powinno być kontrolowanie rządzących i inicjowanie rozwiązań prawnych, kreujących optymalne dla przedsiębiorców warunki prowadzenia działalności gospodarczej.
Czy to właśnie nie „największa w Polsce izba gospodarcza” – jak reklamuje się PiG na stronie głównej (to cytat z „Gazety Wyborczej”) – powinna zlecać opinie prawne, korzystać z opinii przedsiębiorców, przygotowywać prognozy, analizować trendy, definiować zagrożenia, brać udział w procesach decyzyjnych, aktywnie uczestniczyć w posiedzeniach komisji sejmowych i domagać się decyzji pozwalających na ich uniknięcie? Czy i jak PiG współpracuje ze szczecińskimi naukowcami z US, ZUT czy AM, by uchronić swoich członków przed radosną twórczością polityków, którzy w ciągu kilku zaledwie lat zadecydowali o budowaniu w MSR „Gryfia” promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, o przekształceniu tej samej stoczni remontowej w zakład recyklingu statków a wreszcie podejmujących decyzję o ratowaniu szczecińskiej „remontówki” poprzez wyprzedaż jej majątku (zapowiedzi likwidacji zakładu w Świnoujściu)?

Czy przypadkiem – mówiąc w skrócie i pewnym uproszczeniu – to nie przedsiębiorcy powinni dawać wytyczne ministrom, których pensje pochodzą z wypracowywanych przez przedsiębiorców podatków i którzy finansują swoje polityczne programy z funduszy, które to przedsiębiorcy dostarczają do budżetu Państwa?
Ważniejsze od stanowiska, jaki opublikowała Północna Izba Gospodarcza, wydają mi się opinie, których PIG nie publikuje. Samodzielnie, lub we współpracy z innymi organizacjami reprezentującymi gospodarkę morską regionu: Business Clubem Szczecin, Zachodniopomorskim Oddziałem Krajowej Izby Gospodarki Morskiej czy Lożą Szczecińską Business Centre Club. W „Stanowisku…” z 30 września br.
Prezes Północnej Izby Gospodarczej wyraził przekonanie, że powinien zostać przygotowany „raport zamknięcia” likwidowanego ministerstwa. „Ważne jest, by ostatnie pięć lat zostało podsumowane. Uważam, że taki „raport zamknięcia” byłby bardzo oczekiwany i przeciąłby wszelkie dyskusje na temat tego czy Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej spełniło swoją rolę. Wtedy moglibyśmy przystąpić do dyskusji na temat przyszłości” – stwierdza Jarosław Tarczyński.
Ktoś powinien podsumować. Nie wiadomo kto. Z wystąpienia Jarosława Tarczyńskiego wynika jedynie, że nie PiG. Prezes Izby już w pierwszym zdaniu „Stanowiska…” zastrzega bowiem, że ocena polityczna funkcjonowania MGMiŻŚ leży poza obrębem zainteresowania Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. „Nie jesteśmy po to, by oceniać kompetencje polityków” – stwierdza stanowczo.
A ja jestem przekonany, że jednak po to są. Również po to przedsiębiorcy Pomorza Zachodniego i Środkowego płacą składki, finansujące działalność Izby. To politycy jedną nierozważną decyzją mogą zniszczyć dorobek kilkudziesięciu lat. To politycy stanowią prawo w oparciu o „projekty poselskie”, pozwalające na unikanie procesu konsultacji. To politycy ustalają zasady gospodarczej gry, w tym systemy podatkowe. I może warto sprawdzić jak to się stało, że w odbudowie przemysłu stoczniowego w Szczecinie nie posunęliśmy się ani o krok naprzód?
Dlaczego doki i nabrzeża „Remontowej” SA z Gdańska są pełne, a spółka o
nazwie Stocznia Szczecińska straciła nawet prawo do posługiwania się tą nazwą, jak orzekł sąd? Dlaczego to Gdynię a nie Szczecin wskazał ostatnio rząd jako miejsce lokalizacji terminalu instalacyjnego na potrzeby budowy polskich farm wiatrowych na morzu? Dlaczego pozwolono na upadek St3 Offshore – najnowocześniejszego na Pomorzu Zachodnim przedsiębiorstwa produkcyjnego gospodarki morskiej, które w raporcie europejskiego stowarzyszenia energetyki wiatrowej WindEurope, podsumowującym 2018
rok uznane zostało za piątego na liście największych w Europie producentów fundamentów do morskich turbin, z 5 proc. udziałem w rynku? Dlaczego to niekompetentny polityk podejmuje decyzje inwestycyjne w podległej mu spółce, a nie organy spółką zarządzające (
obecny prezes Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” S.A. Krzysztof Zaremba w wywiadzie dla „Kuriera Szczecińskiego” powiedział: „decyzję o budowie nowego doku w Szczecinie podjął minister Gróbarczyk”)? Czym będą woziły pasażerów Polska Żegluga Morska i Polska Żegluga Bałtycka, skoro po trzech latach wypełnionego sukcesami procesu inwestycyjnego
udało się jedynie podjąć decyzję, że trzeba rozważyć zakup projektu gotowego promu poza Polską? I dlaczego prezes PŻM, wcześniej minister w urzędzie, za którym zatęsknił prezes PiG, został wyrzucony z posady za to, że próbował kupić projekt gotowego promu za granicą i zapewnić kierowanej przez siebie Polskiej Żegludze Bałtyckiej zdolność konkurowania na rynku bałtyckim zamawiając promy w stoczni azjatyckiej?
„Naszym celem nie jest stawanie w obronie polityków, którzy w ostatnich latach zdecydowanie lepsi byli w deklaracjach niż w ich realizowaniu” – pisze prezes Tarczyński. Dobre i to. „Nie chciałbym powoływać się na przykład słynnego promu, którego projekt do dzisiaj nie ujrzał światłą dziennego” – dodaje. A dlaczego nie? To doskonały przykład, kwintesencja rządów PiS w gospodarce Województwa Zachodniopomorskiego. Każda epoka ma swoje symbole. Druga Rzeczpospolita – port w Gdyni i Centralny Okręg Przemysłowy. Wczesna PRL – Nową Hutę. Epoka Gierka – „małego Fiata” i hutę Katowice. Po pięciu latach działalności Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, kierowanego przez ministra Marka Gróbarczyka, wystarczy powiedzieć: prom. I wszystko jasne. To symbol niekompetencji, decyzyjnego chaosu, amatorszczyzny w zarządzaniu, politycznego nepotyzmu w polityce kadrowej i propagandy, przy której „propaganda sukcesu” Macieja Szczepańskiego, prezesa TVP w czasach Edwarda Gierka, to „Domowe przedszkole” i „Ziarno” w jednym.

„Naprawdę trudno jest po tych latach stwierdzić jakie zasługi dla gospodarki morskiej na Pomorzu Zachodnim ma likwidowane Ministerstwo” – stwierdza prezes Izby. I to stwierdzenie Jarosława Tarczyńskiego popieram w całości. W „Stanowisku…” dowodzi się jednak, że zachodniopomorscy przedsiębiorcy potrzebują ministerstwa, którego zasług trudno się co prawda po pięciu latach doszukać, ale „które będzie aktywne, otwarte na dialog, gotowe wysłuchać słów krytyki, kreatywnego w poszukiwaniu rozwiązań, które przyczynią się do rozwoju gospodarczego Pomorza Zachodniego”. Zrzeszeni w PiG przedsiębiorcy potrzebują ministerstwa, bo „powinni wiedzieć, jaka jednostka będzie teraz zajmowała się ich działalnością” i już samo „istnienie takiego ministerstwa powoduje, że przedsiębiorcy działający w branży stoczniowej, portowej czy w szeroko rozumianej logistyce wiedzą, kto odpowiedzialny jest za tworzenie regulacji prawnych ich dotyczących oraz kto odpowiada za wdrażanie, często bardzo skomplikowanych, regulacji unijnych”.
Dla mnie nie ma znaczenia, jak będzie się nazywał urząd, który teraz zajmować się będzie gospodarką morską i branżą stoczniową. Ma natomiast znaczenie to, czy funkcjonuje w Państwie system zarządzania narodową gospodarką gwarantujący, że ważne dla przedsiębiorców decyzje podejmowane są w oparciu o kryteria ekonomiczne a nie wolę polityczną. Może warto spytać o opinię przedsiębiorców prowadzących działalność na terenie Szczecińskiego Parku Przemysłowego, z nieznanych powodów nazywanego do niedawna Stocznią Szczecińską.
Rafał Jesswein.
„Stanowisko Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie w sprawie likwidacji Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej”, 30 września 2020 r. Tekst Stanowiska znajdą Państwo na stronie:
http://www.izba.info/3462-stanowisko-p%C3%B3%C5%82nocnej-izby-gospodarczej-w-szczecinie-w-sprawie-likwidacji-ministerstwa-gospodarki-morskiej-i-%C5%BCeglugi-%C5%9Br%C3%B3dl%C4%85dowej