Niedawno przyjaciel powiedział mi, że ceni we mnie to, że w sprawy, które mnie interesują wchodzę na maksa. Fakt. Inna rzecz, że trwa to zwykle do czasu, w którym stwierdzę, że ogarniam system, albo nie porwie mnie inny temat. Był czas, w którym porwało mnie PPP, czyli partnerstwo publiczno-prywatne. Współpracowałam wówczas z Konfederacją Pracodawców Lewiatan i na kilkudniowym zjeździe w Ossie wysłuchałam wystąpienia dr Ireny Herbst, szefowej Fundacji Centrum PPP. Zafascynowała mnie idea rozwoju oparta o PPP. Zaczęłam czytać, kontaktować się z naukowcami i praktykami, napisałam ekspertyzę na temat potencjalnych inwestycji PPP dla miasta Szczecina, wybrano mnie na szefową zespołu PPP w Radzie Gospodarczej Prezydenta Krzystka. Weszłam w temat. Był rok 2008.
Miasto Szczecin było wówczas zainteresowane formułą PPP m.in. dla parkingów podziemnych na pl. Orła Białego i dla budowy Aquaparku. Wykonano ekspertyzy i szukano potencjalnych inwestorów do formuły zaprojektuj-wybuduj-zarządzaj.
Mnie z kolei interesowały rozwiązania dla mieszkalnictwa komunalnego. Szukałam informacji o tym, jakie rozwiązania stosuje się na świecie, m.in. o pięciu modelach PPP dla mieszkalnictwa komunalnego praktykowanych w Wielkiej Brytanii. Byłam pełna nadziei, że oto idzie zmiana i dzięki współpracy sektora publicznego i prywatnego, dzięki łączeniu potencjałów i kapitałów już za chwilę wszystkim będzie żyło się lepiej i bezpieczniej. UM Szczecin przygotował konferencję. Jednym z tematów były rozwiązania dla komunalnego mieszkalnictwa. I co? I nic.
Nie mam pojęcia dlaczego nie zastosowano najprostszego z rozwiązań czyli klauzuli przy sprzedaży ziemi deweloperom zobowiązującej ich do przekazania na rzecz miasta do wykorzystania na mieszkania socjalne 1-2 mieszkań w każdym bloku, czy też proporcjonalnej ich ilości w stosunku do budowanych lokali. Tego typu rozwiązanie jest najszczęśliwsze dla rozwiązywania problemu niedoboru mieszkań przeznaczanych dla osób i rodzin szczególnej troski; uboższych, seniorów, osób z niepełnosprawnościami, mieszkań chronionych dla ofiar przemocy, osób w życiowym kryzysie etc. Jedno mieszkanie w bloku, kilka na osiedlu – nie powoduje stygmatyzacji tych osób. Wieloletnie obserwacje i badania pokazały, że tego rodzaju rozwiązania są najszybszym sposobem włączenia tych osób/rodzin do życia społecznego, zmotywowania ich do działania, zbudowania wspierającego otoczenia itd. To zupełna odwrotność tego co niedorzecznie proponowała radna Małgorzata Jacyna-Witt, czyli kontenerowe osiedla poza miastem dla ubogich i wykluczonych – czyli getta.
Minęło kilkanaście lat i oto czytam, iż prezydent Trzaskowski rozpoczyna rewolucję w mieszkalnictwie komunalnym m. stołecznego Warszawy – na dużych działkach sprzedawanych przez miasto deweloperzy będą zobowiązani budować komunalne bloki czy nawet mini osiedla. Bo łatwiej będzie tym zarządzać. No żesz… To nie tak. To naprawdę nie chodzi o tworzenie wyodrębnionych domów i osiedli. Temu już służy model TBS. W rozwiązaniach stosowanych w Wielkiej Brytanii i innych krajach przyjęto, iż w każdym nowym bloku wybudowanym na zakupionej od miasta ziemi deweloper wybuduje jedno/kilka mieszkań dla miasta. Proste i skuteczne. Kawalerki dla studentów, osób w życiowym kryzysie do czasu usamodzielnienia, mieszkania na parterze z podjazdem dla osób z niepełnosprawnością ruchową itd. Żadnych gett. Rozproszenie i społeczne włączenie. I najważniejsze, że to działa.
W Polsce formuła PPP nie przyjęła się. Wymaga ona zaufania społecznego, unikania niebezpieczeństwa kadencyjności, w której nowy prezydent wchodzi na urząd i zwala z biurka poprzednika wszystko to, co na nim do tej pory leżało. Wymaga też transparentności, tak aby w przyszłości do PPP nie dołączyło czwarte P, czyli prokurator. Wymaga wyższej kultury współpracy i transparentnych procedur. Na konferencji przedsiębiorców w Ossie oprócz PPP zafascynowały mnie działania na rzecz praw kobiet. Tam poznałam Magdalenę Środę i Henrykę Bochniarz. Uczestniczyłam w rozmowach na temat zorganizowania działań wspierających kobiety. Efektem tego był cykl konferencji wojewódzkich promowany udziałem m.in. Jolanty Kwaśniewskiej oraz sukces Ogólnopolskiego Kongresu Kobiet. Miasto Szczecin odstąpiło od formuły PPP, a ja na maksa weszłam w temat budżetowania równościowego, feminizmu i praw człowieka – i jest to dożywotna fascynacja. Ale inwestycji PPP szkoda. Wygląda na to, że sprawy praw kobiet, jak i kwestie współpracy w samorządowych inwestycjach to długoterminowy proces wymagający zmiany mentalnej i zwiększenia kapitału społecznego zaufania, bez którego nie będzie dalszego rozwoju gospodarczego – o czym też mówił w Ossie prof. Janusz Czapiński, autor Diagnozy Społecznej. Dobra wiadomość jest taka, że mimo kolosalnych od 2015 przeciwności ten proces trwa. Jeszcze będzie dobrze i obyśmy tego dożyli.
Bogna Czałczyńska