Mój kraj, tak dotkliwie ostatnio doświadczony przez polityków i chorążych biegających z różnokolorowymi flagami, znowu musiał się zmagać z problemem, który jest ważniejszy np. od zaopatrzenia górników w sprzęt chroniący przed covidem.
Oto w kolebce oporu kobiecego przed Niemcami i społecznego przed hordami tatarskimi, czyli w stołecznym mieście Krakowie zorganizowano pikietę solidarnościową przeciwko brutalnej akcji policji w Warszawie, w czasie której zatrzymano 48 osób broniących ludzi z kolektywu Stop Bzdurom. Jeden z uczestników krakowskiej pikiety, Franciszek Vetulani wracając z protestu bulwarami wiślanymi, postanowił zawiesić tęczową flagę na pomniku smoka wawelskiego. I całe szczęście, że smok akurat nie zionął ogniem, bo mógłby spalić tęczową flagę i zanim by przybyła policja, to szlag by trafił najważniejszy dowód w sprawie.

A tak, przybyła na miejsce policja poczekała aż obywatel Vetulani zlezie z pomnika, następnie spisała go argumentując, że robią to, bo inni obywatele odczuli, że został zakłócony nie tylko ich porządek, ale publiczny wręcz. A gdy chodzi o porządek publiczny to władza, co powszechnie wiadomo, strzec go musi. Posiadając już dane wszelkie obywatela Vetulaniego Franciszka, policja postąpiła rutynowo, czyli przekazała sprawę dalej. A dalej w tym przypadku znaczy tyle, co współpraca i szeroka konsultacja na styku policja-prokuratura. W efekcie decyzję co do dalszego biegu sprawy policja podejmie po konsultacji z prokuraturą. W grę miałby wchodzić zarzut „umieszczania przedmiotów w niewłaściwym miejscu”.
Ponieważ cała afera dotyczy czynu popełnionego w kraju doświadczonym nie tylko przez Niemców i Tatarów, ale także przez upały, więc rozpatrzono wszystko i… myślicie, że odrzucono bo np. sąd nie ma czasu na pierdoły? Nie. Postępowanie najprawdopodobniej zostanie umorzone ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu, a nie ze względu na jego absurdalność. Czyli, że czynu się dopatrzono, ale obywatel Franciszek Vetulani może dalej chodzić po wolności lub po bulwarach nad Wisłą. Czy z flagą kolorową? Tego tak do końca nie wiadomo.

Pisząc powyższe siedzę przy biurku i myślę ze współczuciem o polskich policjantach i sądach, którzy muszą zajmować się takimi pierdołami okropnymi. Odrywając wzrok od ekranu patrzyłem sobie na miejsce pracy i odkryłem, że nie jedną kolorową flagę mam na pulpicie. Recydywa znaczy się i żaden sąd by nie uznał tego za niską szkodliwość czynu, bo przebywając aktualnie w RFN szkodzę pozytywnemu wizerunkowi Polski, o który przecież tak heroicznie zabiega nasza władza nie tylko w Brukseli, ale także w Internetach, czyli globalnie.

Mam otóż na biurku bałagan niewyobrażalny, a dający rewanżystom i odwetowcom do ręki oręż za pomocą, którego można śmiało walczyć z Polską o jej dobre imię, tzn. o jego odebranie.

Od lewej licząc to w papierowej torebce sygnowanej moim imieniem i nazwiskiem znajdują się kosmetyki. Jeśli zapytacie w czym problem, to powiem, że w cywilizowanym świecie kosmetyki przechowuje się w kosmetyczce, a nie w szarej, nawet najbardziej ekologicznej torebce. Rozpatrując sprawę dalej, to obok torebki stoją aż trzy butelki z mineralną wodą gazowaną. A przecież każdy wie, że w upały to najlepiej trzymać mineralkę w lodówce, a nie na biurku, bo im wyżej to temperatura rośnie. Wiem co piszę, bo siedzę na poddaszu w samych badejkach, bo gorąco jest jak cholera.
Patrząc dalej, to przy butelkach stoi słoik a w nim nożyczki i przybory do pisania. Ten zestaw nie razi aż tak bardzo. Najbardziej niewłaściwym przedmiotem znajdującym się w słoiku jest miedziana łyżka do butów. Wypisz-wymaluj to przedmiot ten umieszczony jest jak najbardziej w niewłaściwym miejscu.
Nie koniec na tym mojej występnej działalności przeciwko Ojczyźnie: jak nie trudno zauważyć mam też w zasięgu ręki słodzik, napoczętą kawę „Melitta”, kubek z reklamą proszku „Persil”, etui na okulary firmy Belutti. Jest też opaska odblaskowa z napisem „Bezpieczny Kraków”.

Bo jak Kraków bezpieczny to i Polska cała, czego dowody w historii mieliśmy już wielokrotnie.
Krzysztof ŻURAWSKI
łyżka do butów wygląda ma mosiężną , ale humanista ma prawo nie odróżniac metali