W Pacanowie pocztę mają
Więc minister, mądra głowa
Wpadł po forsę na tę pocztę
Na pocztę do Pacanowa
Tam w okienku naczelniczka
Zobaczywszy ministerka
Zamiast kasę mu wypłacić
Rzekła, niczym do lusterka:
O ja biedna, tyś bogaty
W rządzie siedzisz niczym basza
Ja nie mogę spłacić raty
Ta inflacja mnie przestrasza
Zrób coś panie z kolegami
Zanim się nieszczęście stanie
Zanim bieda w swoje szpony
Nas dopadnie, drogi panie
Pan minister, gdy to słyszy
Ledwo zipie, ledwo dyszy
I już za ajfona łapie:
Naczelniczce dać po łapie!
Wylać, zwolnić na pysk zbity
Jak tak mogą te kobity
Do ministra z gębą taką?!
Jazda, precz mi z tą pokraką!
Wieść gruchnęła na świat cały
Wszystkie media się zleciały
Narobiły mu obciachu
Minister się trząsł ze strachu
Obciach zrobił się tak duży
Że się sam Naczelnik wkurzył
Ale nie ten z Pacanowa
Tylko Jarek mądra głowa
Ministrowi się dostało
Ponoć nie spał przez noc całą
Wnet przeprosił naczelniczkę
Ale musiał oddać teczkę
W Pacanowie kozy kuli
Teraz jest historia nowa
Może i suweren wreszcie
Weźmie przykład z Pacanowa
Tu odważni żyją ludzie
Którzy partii się nie boją
Mówią głośno o swej biedzie
I o tych, co za tym stoją
Ale na nic prośby, płacze
Że złodzieje i krętacze
Że my biedni, nieszczęśliwi
Rząd się przecież sam wyżywi…
Jarosław Dobrzyński