Nietykalny

2
1467
plakat - Szymon Szymankiewicz www.szszymankiewicz.pl


Nareszcie. Głos w sprawie księdza Dymera zabrał wiarygodny i opiniotwórczy miesięcznik „Więź”. Oczywiście nie oznacza to, że wcześniejsze publikacje np. Wyborczej, TVN, czy Rzeczpospolitej były mniej wiarygodne. Teraz głos zabiera katolickie pismo poprzez tekst swojego redaktora naczelnego Zbigniewa Nosowskiego. Warto przypomnieć – doktora Honoris Causa Uniwersytetu Szczecińskiego. Wiarygodność i autorytet Nosowskiego są powszechnie znane. Dobrze, że ktoś taki podjął temat, który ciągnie się już 25 lat.

Tekst w „Więzi” liczy kilkadziesiąt stron: fakty, cytaty, dokumenty. Mało opinii samego Nosowskiego. Jednak w tekście zapowiada kolejne części, a w nich „szczegółowa analiza kilku najważniejszych aspektów sprawy, w tym refleksja nad odpowiedzialnością poszczególnych osób”. W Szczecinie sprawa jest znana. Była szeroko komentowana, ale tekst Nosowskiego bardzo precyzyjnie porządkuje wydarzenia i z kronikarską rzetelnością „prowadzi” czytelnika po kościelnych meandrach.

Adam Zadworny z Gazety Wyborczej wyraził nadzieje „czy to przełom w sprawie jednego z najbliższych współpracowników Andrzeja Dzięgi?. Znając pozycje Nosowskiego w polskim Kościele i w Watykanie, to sprawy nie będzie już można dłużej chować pod dywanem. Nawet „mistrz bajdurzenia”, czyli rzecznik szczecińskiej kurii – jest nadzieja, że przemówi ludzkim głosem…

Zaskakująca w całej tej sprawie jest postawa samorządowców, lokalnych polityków czy elity intelektualnej. Bez względu na reprezentowane poglądy, czy przynależność partyjną (od PO, poprzez PiS, lewicę czy Bezpartyjnych) zdecydowana większość upajała się możliwością spotkania z bohaterem artykułu. Pomoc finansowa i życzliwość okazywana przez decydentów może zastanawiać…


Tekst Zbigniewa Nosowskiego skomentował i polecił były proboszcz szczecińskich Dominikanów o. Maciej Biskup. Publicznie głos w tej sprawie zabrał także o. Tomasz Dostatni, który napisał: „mieszkam w Szczecinie od kilku tygodni. Ciekawa historia, nie wszystko wiedziałem. Zachęcam do przeczytania – jak młyny kościelne mielą powoli, och jak powoli. Dzięki Zbyszku za wykonanie solidnej pracy i determinację, aby bronić Kościoła (ofiar, pokrzywdzonych) i Ewangelii przed ludźmi Kościoła…”

Oto kilka cytatów z tekstu Zbigniewa Nosowskiego:

„Zmagania o akt kościelnej sprawiedliwości w sprawie ks. Andrzeja Dymera trwają już 25 lat, Mija właśnie ćwierć wieku od chwili, gdy prawi ludzie w Szczecinie rozpoznali zło i zaczęli szukać sprawiedliwości. Szukali jej od 1995 r. najpierw w Kościele – i do tej pory nie znaleźli. Kolejne osoby zgłaszały problem kolejnym biskupom, ale nic z tego nie wynikało”.

„Dopiero w 2008 r. kościelny trybunał skazał ks. Andrzeja Dymera za molestowanie seksualne wychowanków. Oskarżony złożył jednak apelację. Wyroku ostatecznego wciąż nie ma. Przebieg – wciąż trwającego – postępowania kanonicznego w sprawie ks. Andrzeja Dymera oskarżonego o molestowanie seksualne wychowanków znany był do tej pory jedynie szczątkowo. Otaczany był tajemnicą, choć opinia publiczna czeka na ostateczny kościelny werdykt już od co najmniej 2008 r., kiedy ujawniono, że ów proces się toczy”.

„Już w werdykcie szczecińskiego Trybunału Metropolitalnego z 2008 r. mowa była o zaniedbaniach z roku 1996 i późniejszych 12 latach postępowania aż do wyroku pierwszej instancji. Teraz doszło kolejne ponad 12 lat działania/niedziałania w drugiej instancji. Czyżby wspólnym wysiłkiem dwóch archidiecezji – szczecińskiej i gdańskiej – Polska usiłowała pobić gorzki rekord świata w długości trwania postępowania kanonicznego? Niestety nikt takich rejestrów nie prowadzi, więc polskie „osiągnięcie” pozostanie nieoficjalne. Przed kilkoma tygodniami zaniepokojona Kongregacja Nauki Wiary wystosowała kolejny list w sprawie tego procesu – tym razem do bp. Jacka Jezierskiego, który po odejściu na emeryturę abp. Głódzia został administratorem apostolskim archidiecezji gdańskiej. Watykan przypomina, że sprawę trzeba wreszcie zakończyć, bo trwa ona już ponad 5 lat od momentu, kiedy akta pierwszej instancji wpłynęły do sądu. A przecież czas liczyć trzeba raczej od 15 lipca 2008 r., kiedy Kongregacja Nauki Wiary poleciła metropolicie gdańskiemu rozpoczęcie procedowania sprawy. Jak długo jeszcze kościelne instytucje będą się bawić w tę sądową ciuciubabkę?”

Cały tekst Zbigniewa Nosowskiego dostępny jest pod poniższym linkiem:

wit

2 KOMENTARZE

Skomentuj Dymer? To nie koniec… | monitorszczecinski.pl Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here