Niemiły tramwajarz lub tramwajarka.

2
1011
To nie ten - wh

Byłem z wizytą (bez małżonki) w schronie Stowarzyszenia „Skarb” w Policach jakieś dwa tygodnie temu, w sobotę. Jest niedziela 24 czerwca. Wczoraj wracałem z Tadeuszem S. ze Stołczyna i przejeżdżaliśmy tuż obok pętli na Gocławiu. Tamże ma końcowy przystanek autobus 102. Ja wsiadłem do tego autobusu na pętli w Policach, tuż obok siedziby wspomnianego Stowarzyszenia. Połączenie znakomite. Dojeżdżamy do pętli, widzimy stojącą „szóstkę” lub „dwunastkę”, dobra nasza; upał niemiłosierny, nie ma gdzie usiąść na tym Gocławiu, żadnego cienia. Wiecie co mam na myśli. Kierowca 102 dojeżdża, otwiera drzwi, wysiada pierwszy pasażer… i co się dzieje dalej. Oczywiście, „szóstka” lub „dwunastka”, krótki dzwonek, drzwi łup, łup, łup, łup. Ogon do góry i w Długą. Na następny tramwaj czekaliśmy chyba z pół godziny.  Kiedyś pracowali tam pan Mikołaj i pani Bogusia, nasi sąsiedzi ze Śląskiej i pewnie było miło. Ale już nie pracują. Nikt tam już nie pracuje. Może jakiś klub by z tego wyszedł? Wróćmy jednak do „znikającego tramwaju”, za sprawą tramwajarza a może i niemiłej tramwajarki. Opisuję, com cierpiał a ze mną ze 20 osób. Jak tak można? Czy to po chrześcijańsku, takie żarty, w taki upał?

Wojciech Hawryszuk

2 KOMENTARZE

  1. To smutne, że w dzisiejszych czasach ludzie nie potrafią poprawnie napisać jednego, krótkiego sprawozdania. Żenada.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here