Niemiec, Rusek i Polak

0
791
wh

Ziarnko piasku w szprychy walca totalnej opozycji strząsnął z kolców srebrny medalista ME 2018 na 1500 Marcin Lewandowski; Szczecinianin. Oświadczył, że mu się dobrze startuje w Berlinie, bo to u sąsiadów i ma ze Szczecina tylko 2 godziny drogi. Trio Niemiec, Rusek i Polak zawsze działa na rzecz Polaka. A właściwie to Polak jest taki cwany, że zawsze Ruska i Niemca wykoleguje.
W komentarzach podczas mistrzostw Europy pobrzmiewały takie tony jakby zwycięstwo nad Niemcem liczyło sie podwójnie, a nad Niemcem w
Berlinie za sukces potrójny. Ktoś tym frantom zwrócił uwagę najwidoczniej i dali sobie spokój. O „Ruskich” się nie mówiło. Być może zacznie się mówić przy okazji skoków narciarskich. Ostatnio w Courchevel wygrał w niezłym stylu Jewgienij Klimow; polskiej kadry A nie było.
Jak z zawodnikami i zawodniczkami rozmawiają trenerki i trenerzy tych trzech państw? Czy elementy patriotyczne są wpajane między jednym rzutem a drugim, a na sali wiszą stosowne transparenty. A może odczytywane są stosowne kawałki o zuchwałym Drzymale i nie mniej wspaniałym wyczynie Bartosza Głowackiego. Co mówią swoim zawodnikom Rosjanie, a co Niemcy? Czy „Ruskich” wysyłają dalej i na dłużej na obozy na Syberii jeżeli przegrają z Polaczkami?
Co innego przegrać w równej walce, a co innego gdy ktoś rozpycha się na bieżni albo jakiś sędzia wetknie lusterko kilka centymetrów dalej. Wiadomo.
Co innego „pojechać” otwartym tekstem jak Szozda w Szczecinie, gdy „Rusek” autentycznie zajechał mu drogę, a co innego prawie otwartym tekstem cieszyć się, że znowu Niemcy przegrali.
To o co chodzi, czy jest gdzieś miejsce na radość? Jest, oczywiście, że jest; trzeba się cieszyć zarówno zwycięstwem jak i walką jaką stoczył nasz zawodnik, chociaż nie wygrał. Patrz „srebrny” Marcin Lewandowski, jak on się cieszył. Tę prostą prawdę sportu próbował nam przez lata zaszczepić pan Bogdan Tomaszewski; nam kibicom i kolegom komentatorom również.
I oto dwa srebrno-złote wyniki, i aż taka pycha antyniemiecka. Naszymi sąsiadami są Niemcy, my kupujemy domy po drugiej stronie Odry.
Nasz szczeciński handel żył i żyje dzięki sąsiadom. Utyskujemy na to handlowanie z Niemcami, bo wpływa ono na ceny. Ale te etaty w marketach też się liczą. Nikt nam nie ubliża, za to my „zjeżdżając” w piątek do Szczecina z pracy w Niemczech robimy bydło w niemieckich pociągach, co również normalnym polskim podróżnym niespecjalnie się podoba.
Nie wiem jak zachowujemy się w Rosji, ale mamy więcej dla „Ruskich” respektu. W sporcie też trzeba wziąć na wstrzymanie i zobaczyć jak wygląda tabela mistrzostw Europy w obu miastach w Glasgow i w Berlinie łącznie. I wtedy zobaczymy wyraźnie jaki dystans dzieli nasze reprezentacje. Czegoś nam jednak brakuje – basenów więcej, pieniędzy na sport więcej, urządzeń lekkoatletycznych – więcej, tysiące
urządzeń na świeżym powietrzu. I nie potrafimy z tego całego inwestowania wycisnąć więcej. Sterczą jak drzazgi te polskie niedoskonałości – kontuzje, „słabe głowy”, brak ambicji, brak systemu – choćby brak sportu szkolnego, rywalizacji międzyszkolnej. Nie zamiatajmy tego pod tartan, niech sterczą i niech straszą, aż przestraszą. Tych braków nie przykryją srebrno-złote zachwyty z niemieckimi wycieczkami w tle. I sukces Michała Kwiatkowskiego w TdP też. Wiem, że nikt nie będzie pamiętał o tych 15 zaledwie sekundach. Liczy się przecież podium.

Wojciech Hawryszuk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here