Na jutro zaplanowane było odsłonięcie muralu z fragmentem listu Jarosława Iwaszkiewicza do Jerzego Błeszyńskiego. Dziś nad ranem, przed odsłonięciem (po usunięciu czerwonej farby), został ponownie zdewastowany. Tym razem sięgnięto po czerń, by obraz miłości nie mógł się przebić.
Kiedy w reakcji na poprzednie zniszczenie muralu pytałam o aktualność twierdzenia o otwartość Szczecina, o przyczyny bierności władz miasta i województwa wobec aktów nienawiści, zwrócono mi uwagę, że przesadzam. Mówiono mi, że to nie na miejscu – atakować Prezydenta i Marszałka za to, że nie robią nic, by bronić głębszej myśli, mądrej sztuki,wolności i godności ludzkiej.
Nasze władze nadal milczą. Wymownie milczą, kiedy ktoś czyni zło. I o to mam żal, obok wściekłości na bandytów, którym przeszkadza piękny mural.
Prezydent Warszawy niezłomnie walczy w prokuraturze o ściganie mowy nienawiści, wygłaszanej na warszawskim Marszu Niepodległości. Wczoraj ogłosił pierwszy sukces – uwzględnienie zażalenia na odmowę prokuratury. Pani burmistrz małych Pieszyc wzywa swoich mieszkańców do niepodpisywania ustawy „Stop LGBT” w kościołach.
Nienawiść, która ma miejsce i w Warszawie, i w Pieszycach, dzieje się w całej Polsce, dzieje się także u nas, w Szczecinie. Lecz nasze władze nadal milczą.
W dniu 14 sierpnia br. złożyłam do Prezydenta Szczecina interpelację w sprawie systemowego i zorganizowanego wsparcia osób LGBT+ w naszym mieście. Nie ma nic – ani działań, ani odpowiedzi. Mimo, że na tę ostatnią Prezydent ma formalnie dwa tygodnie, termin został już dwukrotnie przekroczony. Jest natomiast milczenie.
Mamy akty nienawiści, przyzwolenie jednych, milczenie oraz brak reakcji drugich. Trzy rzeczy, które pogrążają nas w przepaści. W tej otchłani mroku, który jakże trafnie symbolizuje czarna farba porannej dewastacji. Jeśli w Szczecinie nie może zaistnieć tak spokojny i pozytywny w wymowie mural, znaczy to, że dawno przestaliśmy żyć w mieście otwartym.
Żyjemy w czasach, w których powinniśmy zajmować się zupełnie czymś innym, lecz musimy bronić podstawowych wartości. One giną w tej otchłani, którą tworzy nienawiść, przyzwolenie i milczenie. Są to godność człowieka, społeczne braterstwo, wolność sztuki i słowa, odpowiedzialność i moralność, mądrość i nauka, piękno i dobro. Na końcu idzie miłość, czyli sens ludzkiego życia. Nie przetrwa, jeśli jej nie pomożemy.
Edyta Łongiewska – Wijas