„Lech Kaczynski” z miasta Marseille

0
1236

Najważniejsze jest bezpieczeństwo statku – stwierdził w 2O19 r. dyrektor PŻM Paweł Brzezicki, dlatego statek nie może być nazwany imieniem Marii Curie-Skłodowskiej. Ciekawe, jak dziś oceniłby Paweł Brzezicki nadanie statkom nazw: „Lech Kaczynski” i „Grazyna Gesicka”.

—————-

4 czerwca w koreańskiej stoczni Hyundai Heavy Industries zwodowano gazowiec LNG „Lech Kaczynski”. Statek o pojemności 174 tys m sześc. wybudowano dla norweskiego armatora Knutsen OAS Shipping, ale jeszcze przed końcem bieżącego roku zacznie być eksploatowany w długoterminowym czarterze przez PGNiG (zgodnie z podpisaną umową – przez dziesięć lat). W przyszłym roku norweski armator przekaże polskiej spółce gazowej co najmniej jeszcze jeden gazowiec. Będzie on nosił nazwę „Grazyna Gesicka”.

Jak podaje Portal Morski poza dwoma wymienionymi PGNiG będzie eksploatowało jeszcze cztery bliźniacze tankowce wybudowane w Korei dla norweskiego Knutsena oraz dwa kolejne od greckiego armatora Maran Gas. Wyczarterowano również trzy istniejące statki – pierwszy z nich dostarczył już pierwszy ładunek LNG do terminalu w Świnoujściu.

Po zakontraktowaniu w USA dużych ilości sprężonego gazu ziemnego Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) będzie importowała od 2023 roku w sumie 7,45 mln ton LNG rocznie. Będzie on dostarczany do istniejącego terminalu w Świnoujściu ora planowanego pływającego terminalu (FSRU) w Zatoce Gdańskiej. Przy takiej ilości importowanego surowca uznano, że bardziej ekonomiczne będzie transportowanie go własnymi jednostkami. Zdecydowano się na długoterminowy czarter.

—————

Kiedy wodowanemu w listopadzie 2018 roku nowemu promowi hiszpańskiego operatora Baleària nadano nazwę „Maria Curie”, bez „Skłodowska”, zaproponowałem(*), by pierwszej z jednostek tego typu, planowanych do wybudowania w Szczecinie dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, nadać imię „Maria Skłodowska-Curie”.

Czy ktoś jeszcze pamięta, że  8 marca 2017 w kołobrzeskiej siedzibie PŻB podpisano kontrakt na budowę nowego promu z Morską Stocznią Remontową „Gryfia” w Szczecinie?  W sierpniu minister M. Gróbarczyk stwierdził: – „Zakładam, że w najbliższym czasie w polskich stoczniach powstanie 10 promów pasażersko-samochodowych typu ro-pax”. Pytany przez PAP, która ze stoczni zrealizowałaby ten kontrakt odpowiedział: „zakładamy że wszystkie zostaną wyprodukowane w Szczecinie”.

Dowodziłem wówczas, że choć statki szczecińskiej Polskiej Żeglugi Morskiej noszą nazwy pasm górskich, krain geograficznych, polskich miast, rzek, jezior, to żaden z nich nie honoruje najsłynniejszej bodaj Polki. Cytowałem prof. Marzenę Adamczyk, ambasador RP w Madrycie, która tłumacząc dziennikarce powody, dla których osoba czekająca na połączenie w polskiej ambasadzie słucha Chopina, powiedziała: „Chopina nigdy dość. Tym bardziej że wbrew pozorom nie jest wcale tak bardzo kojarzony z Polską, jak byśmy chcieli. Podobnie zresztą jak Maria Skłodowska-Curie. Trzeba się zdrowo nakiwać, żeby wytłumaczyć ludziom, że była Polką”. Nie chwalimy się jedną z czterech osób na świecie, które otrzymały Nagrodę Nobla więcej, niż raz. Nie chwalimy się profesorką Sorbony, pierwszą kobietą, której prochy spoczęły w paryskim Panteonie. Przyjaciółką Einsteina.

Polemizował ze mną wówczas Paweł Brzezicki, wówczas prezes PŻM, jeden z głównych autorów programu stoczniowego i promowego PiS. Napisał m.in. że „nazwa statku czy okrętu ma głownie na celu identyfikację radiową i bezpieczeństwo, kwestią dodatkową jest zaś sentyment czy swego rodzaju promocja kraju, regionu czy osób”. Wynikało tego, że „Skłodowska” to nazwa zbyt trudna dla służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żeglugi, pracownicy których najczęściej nie znają przecież języka polskiego. Jeśli stawką jest bezpieczeństwo to rzecz jest poza dyskusją, uznałem wówczas dziwiąc się jednocześnie, że prezesowi P. Brzezickiemu nie wydały się zbyt trudne nazwy pływających w zarządzanej przez niego flocie statków „Szare Szeregi” albo „Tczew”. Jeśli macie gdzieś w pobliżu jakiegoś cudzoziemca poproście go, by powiedział głośno: „Tczew”. Jeśli jesteście złośliwi – napiszcie mu na kartce i poproście o odczytanie nazwy: „Poczmistrz z Trzewa”.

—————

Ciekawe, jak dziś oceniłby Paweł Brzezicki nadanie statkom nazw” „Lech Kaczynski” i „Grazyna Gesicka” (formalne, oficjalne nazwy tych statków pisane są bez polskich znaków). Jeśli bowiem – zgodnie z sugestią upadłego prezesa PŻM – mało istotne są „sentyment” oraz „swego rodzaju promocja osoby” to czy tego typu nazwy nie są nazbyt ryzykowne? Pytam w kontekście identyfikacji radiowej i bezpieczeństwa.

Jeśli ten cudzoziemiec siedzi jeszcze obok was – poproście go o przeczytanie nazw nowych gazowców, które już niebawem będą transportowały sprężony gaz ziemny do Polski.

Nie pytam o „promocję kraju”. Skąd pracownik amerykańskiego terminalu, w którym będzie tłoczony do zbiorników „Lecha Kaczynskiego” LNG ma wiedzieć, kim był i z jakim państwem świata kojarzyć jego nazwisko, skoro na rufie statku, wybudowanego w Korei dla armatora z Norwegii, widnieje nazwa francuskiego portu Marsylia (w oryginale Marseille)?  To w Polsce reguła – należąca do PŻM „Armia Krajowa” zbudowana została w Chinach a pływa pod banderą Liberii,  „Aurora” wybudowana została w portugalskiej stoczni Viana do Castelo a pływa pod banderą Wysp Marshalla. Nie ma natomiast we flocie PŻM statku o nazwie „Warszawa” – nazwę naszej stolicy otrzymał kilka lat temu w koreańskiej stoczni Samsung Heavy Industries gazowiec LNG należący do firmy GasLog, mającej siedzibę na Bermudach a zarząd w Monako.

Przy okazji – portem macierzystym polskiego promu o nazwie „Polonia”, pływającego pod banderą cypryjską, jest Nassau na Wyspach Bahama.

Rafał Jesswein

(*) „Maria Curie, ale nie Skłodowska”, Gazeta Wyborcza Szczecin, 17 maja 2019 r.

Zdjęcia tankowca „Jarosław Kaczyński” – Knutsen LNG France

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here