Zastanawiam się nad pisowską kulturą narodową. Zapowiadali hollywoodzkie filmy narodowe, narodową literaturę i poezję, narodową muzykę i kulturę.
Mieli osiem lat i niewyobrażalne pieniądze. I co? I nic. Nie nakręcili ani jednego filmu, nie licząc tego żenującego o Smoleńsku. Żaden ich narodowy pisarz nie dostał Nagrody Nobla. Nie pojawił się żaden narodowy poeta. Nie usłyszałem żadnej kompozycji narodowego kompozytora.
„Wyszedł” im jedynie Zenek w operze, historyczny Kit Roszkowskiego i ogłoszone właśnie wiejskie potańcówki.
Elity wyłaniają się w sposób naturalny. Nie da się wpisać politycznie nikogo na listę narodowych twórców i ogłosić jak w dawnym ZSRR, a obecnie w Rosji „Narodnyj Artist”.
To, czy ktoś był, czy nie, narodowym twórcą, okazuje się po latach, a nawet dziesiątkach lat. Próby sztucznego, politycznego kreowania narodowych twórców kończą się Zenkiem, Roszkowskim i potańcówkami wiejskimi.
Nie da się z wróbla uczynić orła przez przypięcie mu narodowych skrzydeł.
Prof. dr hab. Tadeusz Gadacz