Kolejny, zapowiadany tekst Zbigniewa Nosowskiego o księdzu Dymerze. Pupilek arcybiskupa Andrzeja Dzięgi, protegowany biskupa Stanisława Stefanka podał do sądu kolejne osoby – franciszkanina Sebastiana (Tarsycjusza) Krasuckiego i Adama Zadwornego. Obrońcą księdza Dymera jest mecenas, który zasłynął z bloga w którym obrażał kobiety. Zdaniem obrońcy Dymera „mężczyźni są inteligentniejsi od kobiet”. Cóż, jeden wart drugiego…
Zbigniew Nosowski na łamach katolickiej „Więzi” kontynuuje temat księdza Dymera. „Trudno o bardziej przewrotne odwrócenie biegunów dobra i zła. Zakonnik molestowany przed laty przez ks. Dymera jest obecnie oskarżony przez niego o zniesławienie” – pisze we wstępie Nosowski. Adama Zadwornego dziennikarza Gazety Wyborczej broni mecenas Marek Mikołajczyk, były dziekan szczecińskiej Okręgowej Rady Adwokackiej. Wiem, że przygotował kilka interesujących, dość szczegółowych pytań do wielebnego księdza Dymera…
Tekst Nosowskiego jest wstrząsający. Niestety tuszowanie pedofilii jest powodem odwrócenia się od Kościoła wielu ludzi. Komentarze pod zapowiedzią tekstu na profilu Facebook-owym Więzi odzwierciedlają opinie społeczne: „krzyk bezradności o „pomstę (sprawiedliwość Bożą ) do nieba”, „Podły zły człowiek. Do tego bezkarny ???”, „Nie pozwólcie zapomnieć”, „Taki Marcial Maciel Degollado made in Poland …przyjdzie i na niego czas”, „Dymer, który za PiS dostaje na swoje inicjatywy miliony” , „Słów brakuje..”. To tylko niektóre z komentarzy.
O księdzu Dymerze pisaliśmy na łamach Monitora Szczecińskiego wiele razy. Poniżej ostatnie teksty i odnośnik do tekstu w portalu Oko.press
https://monitorszczecinski.pl/szczecin-dymerem-stoi/
Drugi odcinek śledczego reportażu Zbigniewa Nosowskiego już dostępny:
Oto fragment tekstu Zbigniewa Nosowskiego:
„Staram się tu opisywać tę historię możliwie beznamiętnie, ale wyobrażam sobie, jakie emocje musiał przeżywać ojciec Tarsycjusz, słysząc, że oto z pokrzywdzonego staje się oskarżonym. Trudno o bardziej przewrotne odwrócenie biegunów dobra i zła. Zwłaszcza gdy wiadomo, co przeżył dzisiejszy zakonnik – wówczas nastoletni Sebastian – zimą 1993 r., kilka tygodni po swoich 17. urodzinach. Do tej pory jego świadectwo pojawiło się publicznie dwukrotnie, ale pod imieniem Szczepan. Mnie pozwolił jednak na używanie swojego prawdziwego imienia i nazwiska. „Skończyłem niedawno 45 lat, z czego większość życia w cieniu tej sprawy. Pora wyjść z tego cienia, skoro nawet Kościół, któremu służę, nie potrafił przez ćwierć wieku doprowadzić do aktu sprawiedliwości” – mówi ojciec Tarsycjusz. Sebastian Krasucki trafił do Ogniska św. Brata Alberta na początku roku szkolnego 1992/1993. Wcześniej został wyrzucony z technikum ogrodniczego i z internatu. Znajomi polecili mu ośrodek w Lasku Arkońskim. „Czymś bardzo krępującym było dla mnie, kiedy – podczas przyjmowania do Ogniska – ks. Andrzej, w czasie osobistego spotkania u niego w pokoju, kazał mi się rozebrać do naga, aby, jak mówił, przeprowadzić rutynową kontrolę higieny osobistej. Ksiądz mówił, że zawsze tak sprawdza nowo przyjętych chłopców”. Tak opowiadał swoją historię 5 czerwca 2003 r. (zaledwie trzy tygodnie po swoich święceniach kapłańskich), gdy w klasztorze we Wronkach odwiedził go dominikanin Marcin Mogielski. „Innym krępującym zachowaniem księdza podczas indywidualnych spotkań u niego w pokoju były czułe przytulenia i pocałunki”. Zdarzało się też, że przychodził do wspólnej łaźni, stawał w drzwiach i obserwował kąpiących się wychowanków. W styczniu lub lutym 1993 r. Sebastian zażył dużą dawkę aviomarinu na czczo. Następnie odurzony chodził po mieście. „Ks. Andrzej Dymer wezwał mnie na rozmowę – był to już późny wieczór (ok. godz. 22.00) tego samego dnia. Gdy wszedłem do pokoju ks. Andrzeja, zdziwiło mnie, że jest on w piżamie, a łóżko już było pościelone. Ks. Andrzej kazał mi usiąść na łóżku i – po zadaniu kilku pytań dotyczących mojego wybryku – zaczął mnie obejmować i całować. Sposób całowania był podniecony i oszalały. W końcu ks. Andrzej przewrócił mnie na łóżko i zaczął rozpinać moje ubranie. Przez cały czas zachowywał się jak oszalały i strasznie podniecony. Następnie swoją ręką zaczął obmacywać moje genitalia. Ja w tym czasie leżałem w odrętwieniu spowodowanym wyczerpaniem po zażyciu lekarstw, ale także szokiem z powodu zaistniałej sytuacji. Było to w atmosferze szantażu, gdyż zdawałem sobie sprawę, że za mój wybryk mogę zostać wyrzucony z ogniska. Całe to wydarzenie zakończyło się silnym podnieceniem i orgazmem ks. Andrzeja. Po chwili ks. Andrzej kazał mi opuścić swój pokój”.
O księdzu Dymerze pisał m.in.: Michał Stankiewicz, pisał Adam Zadworny. Wydaje się jednak, że dopiero teksty Zbigniewa Nosowskiego mogą doprowadzić sprawę do końca.
Kim jest Zbigniew Nosowski?
Studiował socjologię na Uniwersytecie Warszawskim i teologię na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie oraz w Instytucie Ekumenicznym w Bossey pod Genewą. Na przełomie lat 70. i 80. z żoną Katarzyną współtworzył pierwszą wspólnotę Ruchu Światło-Życie. W 1988 Zbigniew Nosowski dołączył do redakcji miesięcznika „Więź”, od 1993 pracował jako zastępca redaktora naczelnego. W latach 1991–2009 członek zarządu warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. W 2001 został redaktorem naczelnym „Więzi”. Od 2008 roku jest dyrektorem programowym związanego z tym periodykiem think tanku Laboratorium „Więzi”. Dwukrotnie był świeckim audytorem Synodu Biskupów w Watykanie (2001 i 2005). W latach 2002–2008 był konsultorem Papieskiej Rady do spraw Świeckich. W 2002 współtworzył Społeczny Komitet Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich, którego został przewodniczącym. Chrześcijański współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów w latach 2007–2009 i ponownie od 2017. W latach 2010–2014 był przewodniczącym kapituły Nagrody Dziennikarskiej „Ślad” im. bp. Jana Chrapka. Od 2010 członek Rady Fundacji Auschwitz-Birkenau. Współtwórca i rzecznik prasowy podjętej w 2019 inicjatywy „Zranieni w Kościele”, wspierającej ofiary przemocy seksualnej. Doktor Honoris Causa Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor wielu książek i publikacji. https://monitorszczecinski.pl/doktor-honoris-causa-zbigniew-nosowski/
wit