Stało się. Jerzy Brzęczek doczekał się zwycięstwa. Co prawda, dopiero za siódmym razem, ale za to w meczu o coś. W kraju zapanowała euforia. Bohaterem meczu z Austrią okrzyknięto Krzysztofa Piątka, który również doczekał się wejścia na boisko w ważnym meczu reprezentacji. Gdyby nie kontuzja najlepszego naszego pomocnika Piotra Zielińskiego, być może kolejny mecz przesiedziałby na ławie…
Kibice nie mogą nachwalić się naszych. Zwycięstwo pod Wiedniem – zawsze brzmiało dumnie. Teraz, per analogiam, tym bardziej.
Ale wróćmy do naszych baranów (bez obrazy), czyli do „ad remu”. Wiem, że się wszystkim narażę, ale jako stary kibic, który pamięta Pelego, Garrinchę, (o Lubańskim i Deynie nie wspominając) mam uwagi do tego widowiska. Zwycięstwo cieszy. Jest sukcesem. Jechaliśmy tam po remis, a wracamy z trzema punktami. To fakt. Nie cieszy jednak gra biało-czerwonych. Komentatorzy tv piali z zachwytu nad tym, jak pięknie próbujemy gry długimi podaniami z pominięciem linii pomocy… Sęk w tym, że piłkarze Brzęczka nie potrafili celnie podać, a we wspomnianej linii tylko Zieliński grał do przodu. Nasze asy z uporem godnym lepszej sprawy grały górą prosto do przeciwnika, zamiast po ziemi i do swoich. Przeciętni Austriacy operowali szybkimi podaniami od nogi do nogi, z łatwością zdobywając teren. Mieliśmy dużo szczęścia i Szczęsnego w bramce…
Ciekawe, po co Brzęczkowi Krychowiak, który był dwunastym zawodnikiem gospodarzy? Jedynie trener wie, dlaczego wprowadził Pazdana, który w ostatniej minucie meczu sprokurowałby bramkę dla rywali… Dlaczego trener wystawił w wyjściowej jedenastce chorego Milika, a pozwolił grzać ławę snajperowi, który wkrótce być może trafi do Madrytu?
Dlatego postuluję: Kosta za Jurka!
Runjaić nauczył portowców gry po ziemi. Biegają, tyrają, aż miło patrzeć. Przebiegają w każdym meczu więcej kilometrów, niż rywale. To jego zasługa. Nie trzyma najlepszych na ławce; u niego grają najlepsi…
Zbigniew Boniek powiedział, że futbol jest prosty, bo składa się z trzech elementów: przyjęcia, podania i strzału. Chyba mam coś z oczami, bo nie widzę tego u naszych orłów…
Kibic