W tych dniach listopadowych pierwszych, idąc za starą tradycją chrześcijańską i polską, odwiedzamy cmentarze. Aby być na grobach swoich bliskich. Całymi rodzinami, a może też i samotnie. Chcemy zapalić lampkę, położyć kwiaty. Uprawiać pamięć, dziękując za dobro, którego doświadczyliśmy, za miłość. Także, jeśli jesteśmy wierzący aby zmówić skromny pacierz. A także w zadumie, pomyśleć o życiu wiecznym. Cokolwiek sobie pod tym pojęciem wyobrażamy. „Czas ucieka, wieczność czeka” – mówi stara maksyma. Tak, nie tyle warto myśleć o nieśmiertelności, lecz o zmartwychwstaniu. Stary poeta, tłumacz i pisarz Eugeniusz Wachowiak, w swoim jakże osobistym tomiku wydanym przed laty „Cud prawdziwy”, cytuje wiersz Jana Lechonia, i ja go pragnę tutaj przypomnieć:
Wielki Piątek
Kobieta, której nie stać na kir i żałoby,
Lecz z której twarzy czytasz całą Mękę Pańską,
Jak senna w Wielki piątek idzie Świętojańską
I dziecko wynędzniałe prowadzi na Groby.
I nagle zobaczyła: zamiast kwiatów – skała
I nie pachną hiacynty, nie widzi przybrania,
I wtedy ta kobieta kamienna zadrżała,
Że może po tej śmierci nie być zmartwychwstania.
Lecz oto dźwięk przecudny spłynął w ciszę głuchą
I z chóru lekko zstąpił anioł urodziwy
I tej trupiej kobiecie powiedział na ucho
„Im cud bardziej trudny, tym bardziej prawdziwy”.
Tomasz Dostatni OP