Harry Clemens Ulrich hr. Kessler

0
1079

Po przeczytaniu fragmentów wspomnień Harry’ego Clemensa Ulricha hr. Kesslera w miesięczniku „ODRA”, byłem bardzo zadowolony z zapiątkowych remanentów bibliotecznych. Po pierwsze warto kupić od czasu do czasu porządne wydawnictwo, po drugie – przeczytać. Jestem na stronie 37 (ze 167) i cały czas jest ciekawie. Z żalem muszę stwierdzić, że wszystkiego (nawet kupionego), z różnych względów, nie przeczytam. Choćby ze względu na inne pokusy i ciekawości. Wg Teresy od zbytniej ciekawości można dostać „kociej mordy” jako że koty zawsze mają ciekawość, wszystko wąchają, wszędzie włażą, a nasze – obgryzają bukiety, osobliwie – gerbery. Podróżując, a właściwie szwendając się w sieci, odkryłem niezwykłego jak Harry Clemens Bronisława Maja (Pani Lola – przypomnijcie sobie ten show, niezwykły ze względu na Bohaterkę i Słuchaczy) i najsampierw wysłuchałem kilku wykładów. Teraz czas na poezję i inne teksty literackie. Pozwolicie, że liczbę przymiotników ograniczę do „promocyjnego” minimum.

19 października 1918, sobota, Berno 
[…] Berger uważa, że w zajętej przez nasze wojska Polsce żaden Polak nie odda głosu za Niemcami, gdyby miało tam dojść do referendum. Tak tam ich podobno wzburzono i rozzłoszczono. Dlatego referendum nie wchodzi w rachubę. Ponieważ jednak Berger, tak samo zresztą jak Romberg i ja, uważa polskie powstanie za rzecz katastrofalną z politycznego punktu widzenia (nie mówiąc już o względach militarnych), to nie pozostaje nic innego, jak tylko próba znalezienia porozumienia. Ale tym razem już nie z outsiderami jak Roniker i Janusz Radziwiłł lecz z człowiekiem dysponującym rzeczywistą siłą, czyli z Piłsudskim. Romberg powiedział dlatego Bergerowi, że popiera oddelegowanie mnie do Piłsudskiego. Stanęło na tym, że Berger, który będzie w środę w Berlinie, porozmawia jeszcze tego samego dnia z Erzbergerern, a potem ja razem z Bergeren stawimy się u niego we czwartek, – Pomiędzy obydwiema rozmowami z Rombergiem byłem u Styzińskiej, którą poprosiłem o przedstawienie mi rzeczywistej sytuacji w Polsce. Powiedziała mi, że nasze sprawy nie wyglądają tam beznadziejnie, ponieważ polityczny zamęt wśród samych Polaków jest rozpaczliwy, a zagraża im jeszcze bolszewizm. Trzy różne rządy szykują się do objęcia władzy (wszystkie trzy proentenckie), ale żaden nie ma widoków na jednoznaczne zwycięstwo. W klimacie tych walk partyjnych
w siłę rosną bolszewicy, do których mieli dołączyć Zydzi (Bund) i PPS. jeśli chaos rządowy potrwa jeszcze ze dwa tygodnie, to wybuchnie bolszewicka rewolucja. Piłsudski siedzi wprawdzie w Warszawie i zabiega o wystawienie armii, zbierze na pewno jakieś pół miliona ludzi, ale nie ma ani zaopatrzenia, ani broni i amunicji. Planuje się,że zostanie ministrem wojny lub głównodowodzącym wojsk, pod nim Muśnicki i Rozwadowski jako dowódcy armii. Oddziały Muśnickiego mają już być ogarnięte bolszewicką zarazą. Piłsudski, przez
trzy lata odcięty od świata, zabiega o polityczne informacje i stara się stosownie ustawić. Jest to teraz chwila, kiedy należy z nim rozmawiać, uważa Styzińska; sam z siebie nie jest ani proentencki, ani proniemiecki, ma czysto polskie i fanatyczne serce. Jest ponadto socjalistą, ale o nastawieniu antybolszewickim. Wszelako, twierdzi, Polacy stają zawsze po silniejszej stronie.

7 listopada 1918, czwartek Magdeburg
Około 12:00 Hatzfeld poinformował mnie telefonicznie, że odpowiedź na moją depeszę, pozytywna, jest już w drodze. Ponieważ jest już za późno, aby jeszcze dzisiaj dostać pociąg z Berlina do Warszawy, mam jechać jutro i zorganizować wszystko tak, aby Piłsudski przebywał w Berlinie możliwie krótko. A więc odpada śniadanie zaplanowane u Hillera z Piłsudskim, Hatzfeldtem i Langwerthem. Zatem dokonam aktu zwolnienia jutro rano i pojadę z obydwoma o pierwszej do Berlina, skąd o szóstej mają pociąg do Warszawy. Po południu przyszedł do mnie przez komendanta telegram z Ministerstwa Wojny: „Sekretarz stanu wyraża zgodę na natychmiastowe zwolnienie z powołaniem się na ustne wyjaśnienia uzyskane przez Pana w niedawnej rozmowie, Zaszły nowe polityczne Okoliczności, które możliwie najszybsze zwolnienie czynią pilnie koniecznym.” K.M. 8880/18 g.a.l. Najwidoczniej od Hatzfeldta, ale bez jego podpisu.

8 listopada 1918, piątek Magdeburg
(…) Schloessemann przyszedł rano o wpół do dziewiątej, aby mi powiedzieć, że
zerwane zostało połączenie kolejowe z Berlinem. Postanowiłem zarekwirować auto wojskowe i takim środkiem lokomocji dostarczyć Piłsudskiego do Berlina. Podczas gdy
Schloessmann telefonował w tej sprawie, nadeszła wiadomość, że na ulicy Breiter Weg utworzył się wielki pochód, a demonstranci zrywają oficerom dystynkcje i odbierają. Szpady i szturmowane są areszty i wypuszczani więźniowie. Najwidoczniej czas był już najwyższy, aby działać, jeżeli w ogóle miałem jeszcze wydobyć Piłsudskiego z Magdeburga. Udałem się zatem ze Schloessmannem do dowodzącego oddziałami zmotoryzowanymi rotmistrza von Gülpena, prosząc go, aby natychmiast oddał mi jakiś samochód do dyspozycji Gülpen, bardzo energiczny oficer, który był świadkiem tragedii Ormian i walczył u Turków na Kaukazie, zaoferował się, że sam poprowadzi wóz. Nie wiedzieliśmy tylko, czy buntownicy nie zajęli już mostów na Łabie. Postanowiliśmy się zatem rozdzielić. Gülpen miał wyprowadzić auto z miasta i czekać na nas po drugiej stronie Łaby na wylocie szosy berlińskiej, a ja razem ze Schloessmannem mieliśmy pójść do twierdzy po Piłsudskiego Ponieważ nie można już było pokazać się w mundurze oficerskim na ulicy, nie ryzykując zaczepki, Schloessmanri i Gülpen przebrali się w ubrania cywilne, a ja pożyczyłem sobie
od Gülpena przynajmniej cywilny płaszcz i kapelusz. Tak ucharakteryzowani. dotarliśmy ze Schloessmannem bocznymi uliczkami do cytadeli. Tutaj panował jeszcze spokój. Około dwóch tuzinów żołnierzy z kompanii ozdrowieńców próżnowało przed bramą. Na wartowni podoficer dyżurny prosił o instrukcje postępowania. Nie traciliśmy jednak czasu, tylko ruszyliśmy szybko przez dziedziniec do domu, w którym internowani byli Piłsudski i Sosnkowski, Obydwaj przechadzali się po ogrodzie, Piłsudski w polskim mundurze, Sosnkowski po cywilnemu. Podszedłem do nich i powiedziałem, że cieszy mnie, iż mogę ich poinformować o tym, że są wolni. […] Piłsudski i Sosnkowski skłonili się na te słowa W milczeniu, a ja uścisnąłem im dłonie.[…] Poprosiłem, żeby spakowali tylko najpotrzebniejsze rzeczy i zechcieli pójść ze mną. Schloessmann, który obawiał się, że buntownicy mogą zaatakować cytadelę napominał do pośpiechu. Po kwadransie byli spakowani i ruszyliśmy do wyjścia, Piłsudski ze mną, Sosnkowski ze Schloessmannem, wzbudzając ogromne zainteresowanie mijanych żołnierzy. Piłsudski szedł, nieco pochylony, w swoim starym, znoszonym płaszczu wojskowym, z kocem przerzuconym przez ramię. Był zamyślony i poważny. Uważaj, że czekaliśmy zbyt długo, zna przecież psychologię rewolucji: trzeba albo od razu zdusić bunt (ścisnął przy tym pięść, wykonując odpowiedni ruch ręką), albo od razu pójść na koncesje, a teraz jest już na jedno i drugie za późno. Niemcy czekają ciężkie czasy.

Wojciech Hawryszuk

Szczecin, 1 grudnia 2018 przy Kaszubskiej, fragmenty fragmentów pamiętników hr. Kesslera opublikowanych w 11(673) 2018 numerze miesięcznika ODRA.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here