Gorbaczow: kij i marchewka – dominikanie

0
467

Dziś wszyscy wspominają zmarłego w nocy Michaiła Gorbaczowa. To ja też pójdę tym tropem. Nie było mnie oczywiście w Szczecinie, gdy ten pierwszy sekretarz radzieckiej partii komunistycznej tutaj wtedy przyjechał. Pisze o tym Adam Zadworny w przypomnianym po latach tekście w Gazecie Wyborczej. Ale pamiętam ten lipiec 1988 roku dobrze. I jeden wątek dominikański chciałbym wydobyć z pamięci.

W czasie tej wizyty odbyło się na Zamku w Warszawie spotkanie z ludźmi nauki i kultury. Jednym z przemawiających do Gorbaczowa był ojciec Albert Krąpiec, dominikanin i już wtedy były wieloletni rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Powiedział on wtedy, cytat za prasą ówczesną Głos Pomorza 15.07.1988 r.:

„..problematyka praw człowieka oraz swobód demokratycznych występuje w myśli polskiej już od średniowiecza, kiedy to Paweł Włodkowic na Soborze w Konstancy wskazał na spór z Zakonem Krzyżackim wokół suwerenności państw i narodów. Sporu tego nie można ograniczać – podkreślił – nawet w imię chrześcijańskich ideałów. Dotyczy to również ludzkiej jednostki, która jest podmiotem i suwerenem. Tak też ocenia to dzisiejsza myśl chrześcijańska wyrażana w słowach Jana Pawła II. Nadzieją napawa fakt, iż te myśli w podobnym ujęciu prezentuje również w swych wystąpieniach Michaił Gorbaczow”.

Byliśmy wtedy, jako młodzi dominikanie, dumni z tego wydawało się nam niezależnego głosu, upominającego się o suwerenność, znaczenie i wolności jednostki. Późniejsze lata pokazały, że ojciec rektor Krąpiec od kilkudziesięciu lat blisko współpracował z władzą, widząc, że taka współpraca przysłuży się funkcjonowaniu w państwie komunistycznym Katolickiego Uniwersytetu.

Jan Góra, Mieczysław Krąpiec i Tomasz Dostatni

W spotkaniu na Zamku z Gorbaczowem wzięli też udział m.in. Krzysztof Zanussi, czy Marcin Król.

Było widać nadchodzącą odwilż. A mimo wszystko język Krąpca i treść jego wystąpienia też powiały nowym wiatrem.

Drugi drobny incydent związany z tą wizytą nie był już tak dobry dla dominikanów. Ktoś z naszych braci jechał zakonnym autem na lotnisko w Warszawie a w związku z wizytą Gorbaczowa były duże kontrole samochodów. Zatrzymano dominikańskie auto. Zrobiono rewizję bagażnika, i odkryto samizdatowe publikacje. Długo i słono trzeba było się potem tłumaczyć z ich posiadania.

Czyli jeszcze ciągle kij i marchewka były w praktyce. Profesor rektor się produkował na prośbę władz, a młodzi dominikanie trzymający z opozycją byli inwigilowani przez Służbę Bezpieczeństwa.

Tomasz Dostatni OP

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here