Media poinformowały, że arcybiskup Andrzej Dzięga odprawił Mszę św. dla kibiców w sanktuarium na Jasnej Górze. To dobrze. Choć niektórzy twierdzą, że sojusz ołtarza z kibolami Kościołowi na dobre nie wyjdzie. Znamy obrazki kibiców dla których „biała rasa”, nacjonalizm, niechęć do innych i chęć walki o „wielką Polskę” to nadrzędne cele. Ach zapomniałem, kolejnym nadrzędnym celem jest „wiara” i obrona ich Kościoła przed wszelkim lewactwem i zboczeniami, które niesie zeświecczona Europa. Arcybiskup Dzięga znalazł sobie godnych słuchaczy i wyznawców. Ale to – podkreślmy drugi raz – dobrze. To wydarzenie zbiegło się z ogłoszeniem danych statystycznych dotyczących frekwencji w obrzędach religijnych w Polsce w odniesieniu do Kościoła katolickiego. Okazuje się, że ilość powołań drastycznie spada, księży jest coraz mniej, zakony przeżywają trudne chwile z powodu braku kandydatów. Polacy odwracają się od Kościoła instytucjonalnego, rezygnują z uczestnictwa w obrzędach. Oczywiście arcybiskup Dzięga będzie udowadniał, że to nie są Polacy. Ale fakty są jednoznaczne. Mieszkańcy, obywatele polscy z coraz większym dystansem podchodzą do Kościoła katolickiego. Czy to efekt sojuszu Kościoła z Prawem i Sprawiedliwością? To pewnie również taka przyczyna. Czy to efekt filmów „Kler” czy „Tylko nie mów nikomu” braci Sekielskich? Pewnie też. Ujawnianie pedofilii w polskim Kościele dopiero się zaczyna. Na horyzoncie efekty, które widzimy w Stanach Zjednoczonych, Meksyku czy Irlandii. Ale może to efekt przekazu duszpasterskiego? Może wierni nie chcą polityki w Kościele, może chcą posłuchać o Bogu, o miłosierdziu. Może od przekazu duszpasterskiego arcybiskupa Jędraszewskiego, czy właśnie Dzięgi wolą przekaz papieża Franciszka? Polski Kościół ma problem z nauczaniem papieża. Dyskredytuje jego nauczanie i gra na zwłokę. W tym kontekście „gra na zwłokę” nabiera dość dziwnego znaczenia. Wracając do arcybiskupa Dzięgi i kibiców. Jest nadzieja. To nie tylko promyk nadziei, to nadzieja poparta danymi statystycznymi. Naprawdę. Jeśli arcybiskup Dzięga bierze się za nauczanie kibiców katolicyzmu i miłości do Boga, to będzie miał podobne efekty swojej pracy duszpasterskiej jak w Szczecinie i województwie zachodniopomorskim. A przypomnijmy dane statystyczne, prezentowane przez sam Kościół – liczba wiernych regularnie chodzących do Kościoła wynosi 36,7% . To najgorszy wynik od 30 lat w Polsce. Ale u nas w Szczecinie (diecezja szczecińsko – kamieńska) ten wynik jest jeszcze gorszy 22,7%. To najgorszy wynik w Polsce! Arcybiskup Dzięga jest więc liderem wśród naszych polskich duszpasterzy. Kierowanie przez niego diecezją, jego programy duszpasterskie, działania społeczne, publiczne odnoszą taki efekt, że ludzie przestają chodzić do Kościoła. Podobnie jest w diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej – 24,4%. Co oznacza, że województwo zachodniopomorskie jest na szarym końcu. To się nazywa skuteczność duszpasterska… Można też dodać, w oparciu o cytowane badania, że w „kategorii” przystępujących do komunii świętej też jesteśmy na szarym końcu, tylko 10,5% przystępuje do komunii. Ale arcybiskup Dzięga wie lepiej. Walczy z mieszkańcami o budowę nowych kościołów, stara się o kolejne działki od miasta, pozyskuje środki unijne na pomysły biznesowe. Dobrze więc, że zajął się kibicami. Jest duże prawdopodobieństwo, że ilość kibiców po katechezach arcybiskupa Dzięgi się zmniejszy…
wit