Bitwa warszawska

0
1015

Pogoń Szczecin zapisała nową kartę w historii klubu. Po 36 latach
pokonała w Warszawie Legię. W dotychczasowych spotkaniach obu drużyn
zdecydowaną przewagę w statystykach ma ekipa ze stolicy. Inaugurujący nową kolejkę ekstraklasy mecz miał dla obu drużyn duże znaczenie. Legia po kompromitującym występie w eliminacjach Ligi Mistrzów (bezbramkowy remis z amatorami na Gibraltarze, potem w rewanżu 3:0) chciała wygrać z portowcami i pokazać, że to był wypadek przy pracy. Obie drużyny dokonały kilku znaczących wzmocnień w letnim okienku transferowym. Pogoń wzbogaciła się o chorwackiego bramkarza Stipicę, stoperów Austriaka Benedikta Zecha i Greka Konstantinosa Triantafyllopoulosa, obrońcę Igora Łasickiego, napastników: Srdjana Spiridonovica (Austriak pochodzenia serbskiego) i Greka Michalisa Maniasa. Z Rakowa Częstochowa, który wywalczył awans do ekstraklasy powrócił z wypożyczenia napastnik Marcin Listkowski. Szczecińscy kibice z pewnością ciekawi byli w jakim składzie zagra Pogoń z Legią i czy będzie dla wicemistrzów Polski wymagającym przeciwnikiem na ich terenie.
Pierwsza połowa przyniosła na początku zdecydowaną przewagę
gospodarzy. Po kilku akcjach portowcy pokazali, że Legii się nie boją i tanio
skóry nie sprzedadzą. Grali dojrzale, kontrolując przebieg gry. Wydawało się, że nic złego szczecinianom nie grozi. Pogoń miała swoje szanse bramkowe po strzałach Kozulja i Drygasa, które świetnie wybronił Majerski. Bezbramkowy remis udało się Legii dowieźć do przerwy.
Zbytnia pewność siebie czasem gubi i tak też się stało z Pogonią. Tuż po
wznowieniu gry Legia z impetem ruszyła na portowców. To był inny mecz.
Gospodarze cisnęli, Pogoń cofnęła się, jakby nieco zaskoczona takim obrotem sprawy. Po niefrasobliwym zagraniu we własnym polu karnym , portowcy musieli bronić się przed dośrodkowaniem z rzutu rożnego. Piękną „główką” popisał się Sandro Kulenović i Legia zasłużenie objęła prowadzenie. Kibice warszawscy przecierali oczy ze zdumienia, gdy po kilku minutach po szybkiej kontrze Kozulija Adam Buksa wpakował piłkę do bramki Majerskiego. Mecz nabrał rumieńców, podrażniona Legia atakowała raz za razem, spychając Pogoń do defensywy. Szczecinianie przetrwali napór i dzięki kilku fenomenalnym interwencjom bramkarza Stipicy zachowywała szanse na wywiezienie remisu z gorącego terenu. Gdy wydawało się, że to warszawianie lada chwila przechylą szalę na swoją korzyść szybką kontrę zainicjował Drygas.

Po znakomitej centrze Adama Buksy w pole karne Legii, Kowalczyk zamiast strzelać sprytnie przepuścił piłkę do nadbiegającego Kozulja, który posłał bombę pod poprzeczkę Majerskiego. Sensacja wisiała w powietrzu. Legia atakowała chcąc odwrócić sytuację. Sędzia przedłużył mecz o 4 minuty, ale nie udało się legionistom zdobyć choćby wyrównującego gola. 36 – letnia „tradycja” dobiegła końca.
Pogoń wygrała piłkarską „bitwę warszawską”. Czy z równą determinacją będzie sobie poczynać w kolejnych meczach? Zobaczymy. W Warszawie pokazała, że ma potencjał, ze nowe nabytki miały sens a trener Kosta Runjaic wie, co robi…

Jarosław Dobrzyński

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here