Udało mi się w czasie chwilowego otwarcia kultury być raz w kinie i raz w teatrze, już tutaj w Szczecinie. Kino mam blisko od swojego klasztoru w Szczecinie, Teatr Współczesny też. Scena znajduje się w Muzeum Narodowym, to pewne odkrycie, ale myślę, że jeszcze wiele takich niespodzianek mnie tutaj czeka.
Ale najpierw film. Agnieszki Holland „Szarlatan”. Agnieszka czuje Czechy. I to widać, słychać i czuć na tym filmie. Podobnie jak w jej trylogii „Krzew gorejący” o Janie Palachu, młodym człowieku, który podpalił się jako protest przeciwko bierności społeczeństwa czeskiego i słowackiego w związku z inwazją wojsk Układu Warszawskiego.
Teraz opowieść o cudotwórcy, leczącym ziołami, do którego ciągną tłumy w każdej epoce politycznej. Przed II wojną światową, podczas wojny i za komunizmu. Spojrzenie na Czechy Agnieszki jest mi bliższe niż Mariusza Szczygła. Dlaczego? Bo ona nie uprawia kreacji, ale próbuje zrozumieć. I opowiada, rysuje w różnych brawach, nie tylko różowych jak Szczygieł. Opowiada za pomocą kamery, w sposób perfekcyjny filmowo, z próbą zrozumienia człowieka pojedynczego i społeczeństwa, czyli wielości. Po Szarlatanie, wyszedłem z kina i jeszcze długo sceny widziane na ekranie nosiłem w sobie. I chyba w filmie o to chodzi. By pracowała wyobraźnia i umysł.
Jakub Skrzywanek, to młody reżyser, znam go trochę rodzinnie i trochę towarzysko. Nie mogłem wcześniej nic jego zobaczyć, a dorobek już niezły. I się nie rozczarowałem. „Kaspar Hauser” to opowieść o chłopcu, o Europie, w barwach mrocznych, niemieckiego przejścia od romantyzmu do ekspresjonizmu. Chłopiec – bohater Kaspar trochę mi podchodził pod bohatera Guntera Grassa z Blaszanego bębenka. Świat widziany i pokazywany z perspektywy dziecka – chłopca. Zapowiadane wszystkie tragedie Europy XX wieku. Ale czy zakręt, na którym i my stajemy teraz w Polsce, ulica, Kościół, aborcja, LGBT, przystaje jakoś do tej opowieści Skrzywanka? Nie wiem. Ciekawi mnie spojrzenie najmłodszego pokolenia twórców, co oni widzą, jak czytają świat wkoło. Skrzywanek patrzy dogłębnie, zobaczymy co zobaczy w dalszych spektaklach.
Doświadczenie Agnieszki i młodość Jakuba, to pierwsze moje doświadczenia z kulturą tutaj. Teraz już nie można przemknąć się w pandemii do sztuki na żywo, więc czekam na lepsze czasy, bo wiele się dzieje, tylko ruszyć się trudno. A Szczecin intryguje swoją kulturą.
Tomasz Dostatni OP